wtorek, 21 maja 2013

ROZDZIAŁ 3


            Gdy wstałam było przed siódmą, wcześnie jak na moje możliwości, ale to pewnie przez to nowe miejsce. Pozbierałam swoje rzeczy i powoli ruszyłam w stronę łazienki, rozmyślając o wczorajszym dniu.
             Doszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Pomalowałam rzęsy na wypadek gdyby przyjechała tu telewizja czy inne media. W końcu mamy w szpitalu gwiazdę, prasa na pewno się nim interesuje. Gdy wyszłam zobaczyłam dwie dziewczynki z bluzkach z tym całym One Direction. " Są takie przewidywalne" - pomyślałam w duchu.
            Na śniadanie przyszłam jako jedna z pierwszych. Usiadłam w tym samym stoliku i zaczęłam robić sobie kanapki z żółtym serem. Niedługo później do stołówki wszedł Harry Styles, o dziwo bez fanek. Patrzyłam na niego uważnie, a gdy ten mnie zauważył uśmiechnął się i podszedł do mojego stolika.
- Cześć- przywitał się i usiadł na krzesełku obok.
- Nie, nie możesz się dosiąść - burkłam, nie chciałam jego towarzystwa. Zaraz zjawią się te jego fanki i będą nas obserwować.
- Hm ? Nie rozumiem.
- To była odpowiedź na pytanie, którego nie zadałeś- zignorował moje słowa i zaczął robić sobie kanapki.
- Co tam? Jak się czujesz? - zapytał jakby nigdy nic. To było akurat  miłe, lubię gdy ktoś się interesuje moim stanem, ale on i tak był dla mnie skreślony. Ta szarańcza wzdychająca na jego widok mnie przerażała. Najgorsze się zacznie gdy Bridget dowie się, że jeden z jej mężów jest w tym samym szpitalu co jej przyrodnia siostra.
- Dobrze, a ty?
- Bywało lepiej - odparł.
            Miałam zapytać dlaczego, ale przyszły fanki ubrane w bluzki z jego twarzą.
- A nie mówiłam - spojrzałam na niego wymownie. Nawet się na mnie nie spojrzał. Patrzył z uśmiechem na te fanki.
- Ładnie wyglądacie! -Zawołał do nich, a ja przyłożyłam sobie facepalm'a. Fanki podeszły do mojego stolika, by podziękować Harremu. Czułam jak miażdżą mnie wzrokiem.
- Dz-dzięki Harry. Harry mógłbyś zaśpiewać nam coś razem z resztą One Direction?- Jedna z nich zrobiła proszącą minkę, niczym kot ze Shreka. Prawdę mówiąc nawet ja bym uległa temu spojrzeniu.
- Porozmawiam z lekarzami i chłopakami - złapał ją za ramię - Zobaczę ci da się zrobić, ale nic nie obiecuję- puścił jej oczko.
            Dziewczynki uradowane odeszły. Zrobiłam pierwszego, a Harry ostatniego gryza w kanapce.
- Serio? Serio będziecie tu śpiewali?- zapytałam z nie dowierzaniem z lekką ironią.
- Nie widzę przeszkód. Jak lekarze się zgodzą to zgarnę chłopaków i możemy trochę pośpiewać, porobić sobie zdjęcia, porozmawiać. Miło robić jakie akcje dla fanów- zabrał się do kolejnej kanapki.
- Może i miło zrobić, ale nie wydaje mi się, by szpital był na to dobrym miejscem - spojrzał na mnie jakby nie wierzył, że właśnie to powiedziałam. - Czemu jesteś w szpitalu? - zapytałam po chwili niezręcznej ciszy.
- Mam astmę, ostatnie słabo się czułem i menadżer wysłał mnie tu na badania. Mają mnie wypuścić po kilku dniach, chyba, że okaże się to czymś poważniejszym.
- Mhm. 
            Zapadła niezręczna cisza więc szybko skończyłam moją kanapkę i powoli wstałam. Denerwuje mnie brak tematu z rozmówcą i cisza jaka panowała obecnie między nami. Nie miałam zamiaru się z nim żegnać, Ale nie wypadało tak po prostu wyjść więc powiedziałam od niechcenia
- Mam nadzieje że się już nie spotkamy.
- A ja wręcz przeciwnie – odpowiedział z uśmiechem .
            Gdy już doszłam do swojego łóżka położyłam się i odpaliłam komputer. Sprawdziłam fb i Twittera. Miałam nadzieje, że będzie Miśka ale po chwili uświadomiłam sobie że normalni ludzie o tej porze śpią więc wzięłam tylko telefon i napisałam sms’a: „Jak będziesz na kompie to napisz :*”. Zamknęłam laptopa i położyłam się. W pół do dziesiątej miał być obchód. Spojrzałam na zegarek było przed dziewiątą, więc zamknęłam oczy i spróbowałam się zdrzemnąć.
            Około godziny dziesiątej obudziła mnie pielęgniarka. Przyniosła mi lekarstwa i wodę. Zapytała się jeszcze czy czegoś potrzebuję, była chyba najbardziej normalną osobą w tym szpitalu. Miała około 30 lat, na jej dłoni nie widziałam obrączki ani pierścionka zaręczynowego. Trochę się zdziwiłam bo była bardzo ładna i sympatyczna. Lubiłam z nią rozmawiać, cały czas używała zdrobnień i potrafiła wypowiedzieć poprawnie "Lena". Co najlepsze kazała mi do siebie mówić po imieniu. Widać było że m a do siebie dystans. Chwilę z nią rozmawiałam po czym zadzwonił mój telefon. Miałam nadzieje że to Miśka, ale niestety była to mama. Odebrałam:
- Słucham – powiedziałam od niechcenia. Nie bardzo miałam ochotę z nią rozmawiać.
- Śpisz ? – zadała głupie pytanie.
- Tak, właśnie rozmawiam z tobą przez sen – burknęłam.
- Może grzeczniej do rodzonej matki ? – oburzyła się. – Nie ważne , będziemy u ciebie za 15 minut dobrze ?
- Przecież i tak Cię to nie obchodzi. – Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
            Tak jak mówiła po 15 minutach byli już u mnie. Nie miała ochoty na ich towarzystwo, a szczególnie na towarzystwo Bridget. Jedynie z Tomem mogłam rozmawiać. Czułam przy nim, że mu na mnie zależy, jakbym była jego rodzoną córką. Nikt się nie odzywał więc zaczęłam durną rozmowę:
- I jak rowerek Bridget się znalazł, czy czeka mnie śmierć w męczarniach ?
- Lena ! – wydarła się na mnie mama, która musiała bronić swojej córeczki. Miałam już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Chciałam żeby jak najszybciej stąd wszyscy wyszli. Miałam ochotę coś odburknąć, ale  nie wiedziałam co.
            Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zza nich pojawił się gwiazdor.
- OMG ! Nie to niemożliwe! To się nie dzieje naprawdę! Mamo uszczypnij mnie! Przecież to Harry ! Harry Styles! – zaczęła się wydzierać Bridget.
- Widzę, że przeszkadzam – powiedział speszony.
- Tak ! – powiedziałam stanowczym głosem.
- W takim razie przyjdę później– dodał.
- Nie trzeba – burknęłam. Nie miałam ochoty żeby tu przechodził.
- Nie zostań ! Proszę ! Jestem twoją największą fanką ! – Zaczęła drzeć się dalej ta małolata. Spojrzałam na nią spod byka. Gwiazdor wyszedł, a ona załamana ucichła. Mama na mnie spojrzała i zaczęła gadać z tą pijawką o tym by panowała nad emocjami i takie tam. Nie miałam ochoty tego słuchać więc powiedziałam:
- Jestem zmęczona możecie sobie już iść ?!
- Tak oczywiście skarbie – powiedział czule Tom – Jak będziesz czegoś potrzebowała to napisz do mnie – dodał po czym pocałował mnie w czoło. Nie wiem czemu, ale lubiłam jak tak robił. Wiedziałam tedy, że zawsze mogę na niego liczyć i czułam się bezpiecznie. On mnie kochał, nie to co mama. Ona powiedziała tylko puste „Do zobaczenia” i wyszła.

________________________________
Hi ♥ Macie tu trzeci rozdział^^ Za niedługo powinien pojawić się następny, ale do tego czasu " komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie XD To naprawdę motywuje i jest nam bardzo miło gdy widzimy komentarz. 

Julka Xx

4 komentarze:

  1. Super!!! Nie mogę się doczekać reszty chłopaków! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mmm świetny rozdział i wgl opowiadanie :) jestem Twoją nową fanką ;D czekam na nexta wiec ploooose szybko go dodaj ^^ :*
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! :D
    A jednak się pomyliłam. Myślałam, że to Hazza ją potrącił, no ale cóż... moja intuicja mnie zawiodła. Chyba pierwszy raz w życiu :P
    Nie będę się rozpisywać, bo mam jeszcze wiele do nadrobienia :*
    M.

    OdpowiedzUsuń