Gdy wstałam było przed siódmą, wcześnie jak na moje możliwości, ale to
pewnie przez to nowe miejsce. Pozbierałam swoje rzeczy i powoli ruszyłam w
stronę łazienki, rozmyślając o wczorajszym dniu.
Doszłam do łazienki i doprowadziłam się do
porządku. Pomalowałam rzęsy na wypadek gdyby przyjechała tu telewizja czy inne
media. W końcu mamy w szpitalu gwiazdę, prasa na pewno się nim interesuje. Gdy
wyszłam zobaczyłam dwie dziewczynki z bluzkach z tym całym One Direction.
" Są takie przewidywalne" - pomyślałam w duchu.
Na
śniadanie przyszłam jako jedna z pierwszych. Usiadłam w tym samym stoliku i
zaczęłam robić sobie kanapki z żółtym serem. Niedługo później do stołówki
wszedł Harry Styles, o dziwo bez fanek. Patrzyłam na niego uważnie, a gdy ten
mnie zauważył uśmiechnął się i podszedł do mojego stolika.
- Cześć- przywitał się i usiadł na krzesełku
obok.
- Nie, nie możesz się dosiąść - burkłam, nie chciałam
jego towarzystwa. Zaraz zjawią się te jego fanki i będą nas obserwować.
- Hm ? Nie rozumiem.
- To była odpowiedź na pytanie, którego nie
zadałeś- zignorował moje słowa i zaczął robić sobie kanapki.
- Co tam? Jak się czujesz? - zapytał jakby
nigdy nic. To było akurat miłe, lubię
gdy ktoś się interesuje moim stanem, ale on i tak był dla mnie skreślony. Ta szarańcza
wzdychająca na jego widok mnie przerażała. Najgorsze się zacznie gdy Bridget
dowie się, że jeden z jej mężów jest w tym samym szpitalu co jej przyrodnia
siostra.
- Dobrze, a ty?
- Bywało lepiej - odparł.
Miałam
zapytać dlaczego, ale przyszły fanki ubrane w bluzki z jego twarzą.
- A nie mówiłam - spojrzałam na niego
wymownie. Nawet się na mnie nie spojrzał. Patrzył z uśmiechem na te fanki.
- Ładnie wyglądacie! -Zawołał do nich, a ja przyłożyłam
sobie facepalm'a. Fanki podeszły do mojego stolika, by podziękować Harremu.
Czułam jak miażdżą mnie wzrokiem.
- Dz-dzięki Harry. Harry mógłbyś zaśpiewać nam
coś razem z resztą One Direction?- Jedna z nich zrobiła proszącą minkę, niczym
kot ze Shreka. Prawdę mówiąc nawet ja bym uległa temu spojrzeniu.
- Porozmawiam z lekarzami i chłopakami -
złapał ją za ramię - Zobaczę ci da się zrobić, ale nic nie obiecuję- puścił jej
oczko.
Dziewczynki
uradowane odeszły. Zrobiłam pierwszego, a Harry ostatniego gryza w kanapce.
- Serio? Serio będziecie tu śpiewali?-
zapytałam z nie dowierzaniem z lekką ironią.
- Nie widzę przeszkód. Jak lekarze się zgodzą
to zgarnę chłopaków i możemy trochę pośpiewać, porobić sobie zdjęcia,
porozmawiać. Miło robić jakie akcje dla fanów- zabrał się do kolejnej kanapki.
- Może i miło zrobić, ale nie wydaje mi się, by
szpital był na to dobrym miejscem - spojrzał na mnie jakby nie wierzył, że
właśnie to powiedziałam. - Czemu jesteś w szpitalu? - zapytałam po chwili
niezręcznej ciszy.
- Mam astmę, ostatnie słabo się czułem i menadżer
wysłał mnie tu na badania. Mają mnie wypuścić po kilku dniach, chyba, że okaże
się to czymś poważniejszym.
- Mhm.
Zapadła
niezręczna cisza więc szybko skończyłam moją kanapkę i powoli wstałam.
Denerwuje mnie brak tematu z rozmówcą i cisza jaka panowała obecnie między
nami. Nie miałam zamiaru się z nim żegnać, Ale nie wypadało tak po prostu wyjść
więc powiedziałam od niechcenia
- Mam nadzieje że się już nie spotkamy.
- A ja wręcz przeciwnie – odpowiedział z
uśmiechem .
Gdy
już doszłam do swojego łóżka położyłam się i odpaliłam komputer. Sprawdziłam fb
i Twittera. Miałam nadzieje, że będzie Miśka ale po chwili uświadomiłam sobie
że normalni ludzie o tej porze śpią więc wzięłam tylko telefon i napisałam
sms’a: „Jak będziesz na kompie to napisz :*”. Zamknęłam laptopa i położyłam
się. W pół do dziesiątej miał być obchód. Spojrzałam na zegarek było przed
dziewiątą, więc zamknęłam oczy i spróbowałam się zdrzemnąć.
Około godziny dziesiątej obudziła
mnie pielęgniarka. Przyniosła mi lekarstwa i wodę. Zapytała się jeszcze czy
czegoś potrzebuję, była chyba najbardziej normalną osobą w tym szpitalu. Miała
około 30 lat, na jej dłoni nie widziałam obrączki ani pierścionka
zaręczynowego. Trochę się zdziwiłam bo była bardzo ładna i sympatyczna.
Lubiłam z nią rozmawiać, cały czas używała zdrobnień i potrafiła wypowiedzieć
poprawnie "Lena". Co najlepsze kazała mi do siebie mówić po imieniu.
Widać było że m a do siebie dystans. Chwilę z nią rozmawiałam po czym zadzwonił
mój telefon. Miałam nadzieje że to Miśka, ale niestety była to mama. Odebrałam:
- Słucham – powiedziałam od niechcenia. Nie
bardzo miałam ochotę z nią rozmawiać.
- Śpisz ? – zadała głupie pytanie.
- Tak, właśnie rozmawiam z tobą przez sen –
burknęłam.
- Może grzeczniej do rodzonej matki ? –
oburzyła się. – Nie ważne , będziemy u ciebie za 15 minut dobrze ?
- Przecież i tak Cię to nie obchodzi. –
Odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Tak
jak mówiła po 15 minutach byli już u mnie. Nie miała ochoty na ich towarzystwo,
a szczególnie na towarzystwo Bridget. Jedynie z Tomem mogłam rozmawiać. Czułam
przy nim, że mu na mnie zależy, jakbym była jego rodzoną córką. Nikt się nie
odzywał więc zaczęłam durną rozmowę:
- I jak rowerek Bridget się znalazł, czy czeka
mnie śmierć w męczarniach ?
- Lena ! – wydarła się na mnie mama, która
musiała bronić swojej córeczki. Miałam już tego wszystkiego po dziurki w nosie.
Chciałam żeby jak najszybciej stąd wszyscy wyszli. Miałam ochotę coś odburknąć,
ale nie wiedziałam co.
Nagle
rozległo się pukanie do drzwi. Zza nich pojawił się gwiazdor.
- OMG ! Nie to niemożliwe! To się nie dzieje
naprawdę! Mamo uszczypnij mnie! Przecież to Harry ! Harry Styles! – zaczęła się
wydzierać Bridget.
- Widzę, że przeszkadzam – powiedział
speszony.
- Tak ! – powiedziałam stanowczym głosem.
- W takim razie przyjdę później– dodał.
- Nie trzeba – burknęłam. Nie miałam ochoty
żeby tu przechodził.
- Nie zostań ! Proszę ! Jestem twoją
największą fanką ! – Zaczęła drzeć się dalej ta małolata. Spojrzałam na nią
spod byka. Gwiazdor wyszedł, a ona załamana ucichła. Mama na mnie spojrzała i
zaczęła gadać z tą pijawką o tym by panowała nad emocjami i takie tam. Nie
miałam ochoty tego słuchać więc powiedziałam:
- Jestem zmęczona możecie sobie już iść ?!
- Tak oczywiście skarbie – powiedział czule
Tom – Jak będziesz czegoś potrzebowała to napisz do mnie – dodał po czym
pocałował mnie w czoło. Nie wiem czemu, ale lubiłam jak tak robił. Wiedziałam
tedy, że zawsze mogę na niego liczyć i czułam się bezpiecznie. On mnie kochał,
nie to co mama. Ona powiedziała tylko puste „Do zobaczenia” i wyszła.
________________________________
Hi ♥ Macie tu trzeci rozdział^^ Za niedługo powinien pojawić się następny, ale do tego czasu " komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie XD To naprawdę motywuje i jest nam bardzo miło gdy widzimy komentarz.
Julka Xx
________________________________
Hi ♥ Macie tu trzeci rozdział^^ Za niedługo powinien pojawić się następny, ale do tego czasu " komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie XD To naprawdę motywuje i jest nam bardzo miło gdy widzimy komentarz.
Julka Xx
Super!!! Nie mogę się doczekać reszty chłopaków! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :)
mmm świetny rozdział i wgl opowiadanie :) jestem Twoją nową fanką ;D czekam na nexta wiec ploooose szybko go dodaj ^^ :*
OdpowiedzUsuń@WTuszynska
Świetny ! :D
OdpowiedzUsuńA jednak się pomyliłam. Myślałam, że to Hazza ją potrącił, no ale cóż... moja intuicja mnie zawiodła. Chyba pierwszy raz w życiu :P
Nie będę się rozpisywać, bo mam jeszcze wiele do nadrobienia :*
M.