piątek, 31 maja 2013

ROZDZIAŁ 7



            - Cześć najukochańsza siostrzyczko - wydarła mi się do ucha Bridget.- Zaraz u Ciebie będę. Mam jakąś paczkę, pocztą przyszła. Z Polski coś. Jestem pod szpitalem. Chcesz coś ze sklepu? – nadawała przemiłym głosem.  Musiałam po wstrzymywać śmiech widząc jak złodziej marchewek wepchnął Niall’owi hot-doga w nos.
- Nie, wszystko mam. Dzięki – rzuciłam radośnie i rozłączyłam się.
- Louis debilu! Zabije cie! – wydarł się, gdy tylko odłożyłam telefon. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Ej Harry. Twój szesnastoletni cukiereczek zaraz tu będzie, więc lepiej, żebyście się gdzieś ukryli – powiedziałam opanowując się. Harry wytrzeszczył oczy.
- Za parawan! – wykrzyknął i rzucili się na parawan.
- Ale o co chodzi? – pytał mój przyszły szwagier.
- Jaki cukiereczek? Słodki? W czekoladzie? Z galaretką? – męczył Niall, a ja puściłam facepalm’a.
- Niall! Nie tylko jedzenie się liczy! – zgasił go Zayn.
- Mylisz się! – zaprzeczył, a ja wybuchłam śmiechem.
- Cicho! Potem wam wyjaśnię- Harry uciszył towarzystwo zasłaniając gryf od gitary. Rozległo się pukanie do drzwi.- A teraz cicho – zarządził.
- Cześć siostrzyczko! Wiem, że nic nie chciałaś, ale kupiłam Ci nutellę.- Bridget wpadła i zaczęła nawijać nie dopuszczając mnie do słowa. Co było dziwne, bo zazwyczaj nie paliła się do rozmowy ze mną. – A to jest ta paczka co Ci mówiłam. Nie wiem, nie rozumiem co tam piszą – podała mi pudełko zapakowane w szary papier.
- Dzięki. Czemu przyszłaś sama?
- Mama w pracy, a Tomowi powiedziałam, że chcę z Tobą pogadać na osobności. Więc, w której Sali leży Harry? – zaczęła. Wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie.
- No wiesz, mój Ty szesnastoletni cukiereczku. Nie podano mi takich informacji – spojrzałam na nią wymownie. Załapała o co mi chodzi.
- A …to- speszyła się. – Naprawdę nie wiesz, czy nie chcesz bym wiedziała? Powiedz mi Lena! Ja chce go odwiedzić. Nawet nie wiesz jak nam się wczoraj miło gadało. Spełnienie marzeń! Gdyby to był Liam to bym chyba zemdlała na miejscu – uśmiechnęłam się pod nosem. – Proszę. Ja wiem, że wiesz. Obiecuję, że będę już zawsze dla Ciebie miła, tylko powiedz mi gdzie on leży! – nawijała błagając mnie i próbując zrobić słodkie oczka.
- Naprawdę nie wiem – oznajmiłam i nagle zza parawanu wydobyło się głośne pierdnięcie. Zaczęłam się śmiać, a Bridget nie wiedziała o co chodzi.
- Co to było ? – zapytała.
- Czy ty nigdy nie możesz powstrzymać tej swojej dupy? – ktoś zarzucił mu szeptem, ale nie na tyle cichym byśmy tego nie usłyszały.
- Kto tam jest ?! – zaczęła podchodzić do parawanu.
- Bridget ! – krzyknęłam. – Nie idź tam! To moi koledzy z Sali obok. Takie małe dzieci, wstydzą się strasznie. – wymyśliłam na szybko.
- No dobra, dobra… - odpuściła. –  Dowiedz się, w której Sali leży prooooooszę !! – zaczęła mnie błagać niemal na kolanach.
- No dobra zobaczę co da się zrobić… - rzuciłam.
- To opowiadaj. Co tam u Ciebie słychać? – Zapytała, a mnie zatkało.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – wytrzeszczyłam oczy. Przytaknęła więc zaczęłam opowiadać, że mi się tu nudzi, że mnie to i to boli i takie pierdoły. Zaciekawiło ją to. Gdyby ktoś mi powiedział, że kiedyś będę rozmawiała z Bridget bez wyzwisk to bym mu nie uwierzyła, a jednak.
             Nagle Bridget przypomniało się, że miała iść do jakiejś swojej przyjaciółki. Każda ściema jest dobra. Nie zatrzymywałam jej, bo wiedziała, że chłopaki kiszą się tam za parawanem. Bridget już prawie , gdy rozległ się hałas. Wielkie BOOM i zza parawanu wypadła cała piątka.
 - Niall deklu! Miałeś się nie wiercić!– wydarł się Louis , a Bridget, niczym automat odwróciła się i się zaczęło:
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaa! OMG nie… to nie możliwe…!! – zaczęła się wydzierać niemal na cały szpital. Razem z chłopakami zatkałam uszy. Niestety wszystko bardzo dokładnie słyszałam. – Liam to naprawdę TY !! Ubóstwiam Cię! Wyjdziesz za mnie !? – darła mu się prosto w twarz. Biedy, nie wiedział co ma robić i tylko spoglądał raz na mnie raz na chłopaków, którzy mieli niezły ubaw.
            Czwórka usiadła obok mnie na łóżku a Payne był w niezłym szoku.
- Jesteś najlepszy! Zrób sobie ze mną zdjęcie! Proooszę! – zaczęła go błagać.
- Y… spoko . – Niall wziął jej telefon i pstryknął im fotkę.
- Nie wierzę! Niall dotykał mojego telefonu!
- Bridget ! – wydarłam się na nią. – Jesteśmy w szpitalu! Ogarnij się! - Ucichła momentalnie. Mrugnęłam Harremu , aby coś zrobił by się jej pozbyć.
- Wiesz Bridget, mamy teraz do załatwienia ważną sprawę. Miło by było gdybyś wyszła - zaczął a tamta posmutniała.
- Proszę – Liam podał jej jakąś kartkę.- Dasz to ochroniarzowi to Cię wpuści na dowolny nasz koncert- puścił jej oczko. Uradowana wyszła.
- No nareszcie – westchnęłam.
- Ej. Nie to, że coś, ale za pięć minut mamy zacząć śpiewać- zauważył Mulat i wszyscy się zerwali ku wyjścia.
- Pomóc Ci? – zapytał mnie pasiasty widząc jak nieudolnie podnoszę, się z łóżka.
- Dzięki, nie trzeba – uśmiechnęłam się do przystojniaka – ale tej marchewki to Ci nie odpuszczę – pogroziłam mu palcem, a ten zaczął się śmiać.
             W świetlicy czekało tłum dziewczyn. Ledwo dopchałam się na jakieś krzesełko. Zaczęli śpiewać. Pierwszy raz wysłuchałam ich piosenek. Zazwyczaj to tylko krzyczałam na Bridget, żeby przestała je śpiewać, albo ściszyła. Przyznam, że gdyby nie te noga to może i zaczęłabym tańczyć do kawałka One Way Or Another.
- Zbliżamy się do końca. Ostatnią piosenkę dedykuję Lenie, ponieważ you've got that one thing – powiedział Louis wskazując na mnie palcem. Rozległy się okrzyki i wiele dziewczyn na mnie spojrzało. Siedziałam jak wryta. Pozostała czwórka nie przewidziała takiego końca, a bynajmniej dedykacji, wyczułam to po ich zdziwionych minach. Zaczęli śpiewać.
-„Something’s gotta give now… „- weszła kwestia pasiastego, który od początku piosenki cały czas na mnie patrzył.
Po zakończonym ‘koncercie’ chłopcy jeszcze rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fankami. Będąc już zmęczona postanowiłam iść do Sali. Od razu uruchomiłam laptopa i połączyłam się z Miśką. Opowiedziałam jej wszystko dokładnie od początku aż do samego końca. Po jej minie wywnioskowałam, że była w lekkim szoku.
- Szczerze mówiąc najbardziej się boję, że teraz Bridget będzie przychodziła tu codziennie i mnie zamęczała tym swoim ciągłym gadaniem…- stwierdziłam. Oczywiście zawsze jak rozmawiam z przyjaciółką ktoś musi nam przeszkodzić. Tak było i tym razem. Rozległo się pukanie do drzwi. Odruchowo spojrzałam na zegarek w telefonie. Było dosyć późno, więc myślałam, że to pielęgniarka, powiedzieć, że jestem za głośno. Krzyknęłam zwykłe ‘Proszę!’. Drzwi uchyliły się a zza nich pojawiła się rozczochrana głowa szelka.
- Nie przeszkadzam ? – zapytał ze słodkimi oczami.
- Szczerze ? – zaczęłam. – Tak…
- Aha to… - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Nie no wchodź ! – niemal rozkazałam.
- Przyniosłem Ci coś. – wciągnął zza pleców reklamówkę a w niej… MARCHEWKI.
- Hahhahahaha – zaczęłam się śmiać. – Dziękuję, nie musiałeś.
- Dobra Mośku widzę, że znowu masz gości, więc ja się będę żegnać… - powiedziała Miśka.
- Niee! Zaczekaj ! – rozkazałam. – Poznaj jeden z obiektów westchnień Bridget. – Zaśmiałam się. Louis patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, gdyż nie z mojej wypowiedzi zrozumiał tylko Bridget.
- Louis ! Poznaj moją przyjaciółkę Michalinę. – Powiedziałam, a ten podszedł bliżej, usiadł obok mnie na łóżku szpitalnym i przywitał się. Rozmawialiśmy po angielsku, żeby chłopak mógł nas zrozumieć i dołączyć swoje dwa grosze.
- Dobra ja wam gołąbeczki nie przeszkadzam trzymaj się skarbie – powiedziała już po polsku.
- Ej ! Żadne gołąbeczki ! Hahaha Kocham Cię miśku – pożegnałam się i zamknęłam komputer.
Rozmawiałam z Louisem o wszystkim i o niczym. On opowiadał mi o sobie, o tym jak powstał zespół, jak się poznali. Ja mu opowiedziałam o swojej pasji i wypadku. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Dowiedziałam się, że on też pasjonuję się aktorstwem. Dużo się śmialiśmy. Nawet nie poczułam tej różnicy wieku między nami, która wynosiła 4 lata. Tyle samo lat jest między mną a Bridget, a z nią nigdy mi się tak dobrze nie gadało. Czułam, że znamy się ładnych parę lat, a tak naprawdę poznaliśmy się kilka godzin wcześniej. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam…

____________________________________ 

 Hi♥ Przyznać się, kto myślał że Lena poleci na Harrego ? Jak wam sie podoba ? Co będzie dalej? Jak Lena się obudzi? hm...? Zgadujcie ^^ 

Julka Xx

 SPROSTOWANIE!

Harry jest duszą towarzystwa i polubił Lenę, bo ona jedna nie traktuje go jak gwiazdę, są przyjaciółmi. Nie było mowy o żadnym uczuciu  między  nimi!  Lena uważa że Lou jest przystojny, ale na razie nic między nimi nie ma. Nikt  nie mówił, że nie będzie żadnych zwrotów akcji i, że opowiadanie będzie tylko o Lenie i Harrym. 

Pozdrawiamy i zachęcamy do czytania i komentowania :)

13 komentarzy:

  1. Pogubiłam się opowiadanie w końcu jest o Harrym i Lenie czy Louisie i Lenie ? Nie ogarniam :/ Możecie mi to wyjaśnić plisss ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz Czyli to jest tak, że Harry leci na Lene, Lena leci na Louisa, a Louis na Lene?
    Więc Louis i Harry lecą na tą samą dziewczyne, ale ona leci tylko na jednrgo? Dobra jednak nie rozumiem.
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiej by było gdyby Lena była z Hazzą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko ja tak uważam :) Team Harry !
      (Bez urazy Lou)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na kolejny rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog został nominowany do Liebster Award! Więcej informacji :
    http://jessandlola69.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dostałaś nominację do Liebter Award od http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze zajebiste te twoje opowiadanie.Szczerze mówiąc to ja myślałam,ze miedzy Leną a Harrym coś będzie a tu proszę takie zaskoczenie.Te twoje opowiadanie się śmieszne i wzruszające.Raz czytam to się śmieje a drugi raz płacze.Kocham twojego bloga.Jestem twoją fanką.Jak byś mogła zajrzeć do mnie http://yougivemeloveigiveyouallican.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej marchewki!!!! A mi nie przyniósł, chociaż w lodówce mi paru brakowało xD
    Całuję i czytam dalej ;0
    *Ewik

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty ! :D
    O Matko, hahahah, to nie opowiadanie, tylko kabaret xD
    Prawie każdy tekst rzucał mnie na kolana :P
    Hahahah, Niall i ta jego dupa xD + marchewki ! I nasz kochany Payne'ie <3
    Nigdy nie powiedziałabym, że pomiędzy Lou i Leną coś będzie. Obstawiałam Harry'ego. Yhh, kolejna pomyłka ;)
    Sory, że tak nieskładnie piszę, ale tak już mam :)
    M.

    OdpowiedzUsuń