*** Oczami Leny***
Siedziałam już w szpitalnej kafejce czekając na Louisa. Przyszłam
wcześniej, by móc wybrać stolik. W kafejce było cieplej niż w szpitalu, więc
dobrze, że założyłam krótkie spodenki, nie wyglądam jak idiotka.
Siedziałam tyłem do drzwi. Zamyśliłam się o mojej przyszłości i
castingach. Następny musi być dla mnie wygranym . Nagle dużo męskie ręce
zakryły mi oczy. Złapałam się ich uśmiechając się.
-
Louis? – zapytałam zadowolona.
-
Cześć cukiereczku – usłyszałam odpowiedź, od razu rozpoznałam ten głos.
-
Harry? Co ty tu robisz?! – zdziwiłam się odciągając jego ręce z moich oczu.
Zajął krzesełko naprzeciwko mnie. Zatkało mnie.
-
Przyszedłem na coś słodkiego. Nie można? – sięgnął po menu.
-
Ale ... ja tu czekam na L…- nie dokończyłam, przerwał mi Louis , który jakby
wyrósł spod ziemi.
-
Witam – Uśmiechnął się.
Louis pokazał wzrokiem Harry’emu by ten sobie poszedł i ustąpił mu
krzesełka. Loczek nie zamierzał ruszać się z miejsca. Nie zamierzałam się
wtrącać, dlatego tylko przyglądałam się rozmowie. Lou trochę mu pomarudził
, aż w reszcie Loczek przesiadł się dwa stoliki obok.
–
To… co zamawiamy? – sięgnął po menu. Przeglądał kartki robiąc coraz to
dziwniejsze miny, nie mogłam wyrobić ze śmiechu. Nagle zatrzymał się i zaczął :
- może lody?
-
Chętnie – przytaknęłam. Wybraliśmy desery lodowe .
-
Chcesz coś do picia? Kawę, herbatę ?
-
Może late .
-
Okej – kiwnął i poszedł zamówić. Wyjrzałam do Harry’ego, który zajadał się
jakimś plackiem. Ubrudzony kremem pomachał mi.
Po chwili zjawił się Louis z moim late i kawą dla siebie. Zaczęliśmy
rozmawiać o moim ojcu. Nie wiem dlaczego tak szybko zszedł na niego temat.
Opowiedziałam o Irenie, która stoi na naszej znajomości, o wspólnym wyjazdach
na łyżwy jak byłam mała i o tym jak go bardzo kocham i tęsknię. Jak o rodzinie,
to o rodzinie. Lou podłapał temat i też zaczął opowiadać o swoim ojcu. On to
dopiero miał z nim przeżycia. Szczerze współczuję takich afer rodzinnych, chodź
przeżyłam niemało. Faceci to jednak inaczej przeżywają, mniej uczuciowo. Chodź
w sumie, to Louis potrafi grać, więc może udawać by wyjść na bardziej męskiego
(jak często robił to Patryk)
Gdy temat się wyczerpał zaczęliśmy kolejny – aktorstwo. W między
czasie przynieśli nam lody. Przeraziła mnie ich wielkość , ale zaczęłam dłubać
w bitej śmietanie.
-
Wiesz co uważam za urocze? – zapytał.
-
Dołeczki Harry’ego?
-
Nie – pokiwał przecząco głową.- Znaczy się, też. – uśmiechnął się.- To!- rzucił
brudząc mi nos bitą śmietaną. Zaczęłam się śmiać.
-
Ej! Taki cwany jesteś ?– też go ubrudziłam.
Pośmialiśmy się trochę i ogarnęliśmy.
-Chcesz
? - Podsunęłam mu niedokończony deser lodowy
-
Nie smakuje ci ?
-
Z natury mało jem jak jestem w Londynie. - Podsunęłam mu pucharek i zaczął po
mnie dojadać.
Dochodziła dwudziesta. Mieliśmy się już zbierać więc wyjęłam
portmonetkę .
-
No nie przesadzaj - spojrzał na mnie że zdziwieniem i poszedł za nas zapłacić.
Nie lubię jak ktoś za mnie płaci, czuję się wtedy zależna od tej osoby. Louis
odprowadził mnie, doszliśmy do windy. Zobaczyłam na niej kartkę z napisem
"awaria". No myślałam że mnie krew zaleje.
-Dziękuję
za spotkanie – uśmiechnęłam się. – Ja będę się zbierać do Sali. Do zobaczenia –
pomachałam i ruszyłam do schodów.
-
No chyba mi nie powiesz, że będziesz sama wchodziła na drugie piętro z tym
gipsem? – zapytał głupio.
-
A jak inaczej dostanę się do Sali ? – spojrzałam na niego jak na idiotę. Nie
lubię głupich pytań.
-
Chodź, pomogę Ci – niemal rozkazał i zbliżył się do mnie.
-
Jak? - zdziwiłam się.
-
Potrzymaj- zabrał mi kule i podał do rąk. Złapałam je posłusznie zastanawiając
się co też ten człowiek zamierza. Nagle chwycił mnie i uniósł. Odruchowo
zaczęłam piszczeć.
-
Ej! Spokojnie przecież ci nie zrobię krzywdy – zaczął mnie uspokajać.
-
Nie byłabym tego taka pewna. Człowieku ty wiesz ile ja ważę ?! – wydarłam się
na niego. – Puszczaj mnie ! Umiem chodzić !
-
Jeśli się zaraz nie uciszysz to będziemy mieli kłopoty…
-
Niby czemu ? – spojrzałam na niego jak na debila.
-
Bo odwiedziny skończyły się jakieś dwie godziny temu… - umilkłam. Zanim się
obejrzałam byliśmy już na drugim piętrze.
-
No to teraz mógłbyś mnie postawić na ziemi ?
-
Niech pomyślę…? NIE ! – powiedział i szedł dalej.
-
Louis ! – krzyczałam na marne. Stwierdzając, że nie mam z nim najmniejszych
szans posłusznie czekałam, aż dojdzie do Sali. Będąc przy odpowiednich drzwiach
otworzył je i wszedł do środka. Oboje byliśmy lekko zdziwieni, gdy na łóżku
siedział Harry.
-
Możesz mnie już położyć na ziemi ? – zła spytałam lekko zdziwionego Szelka.
-
A… tak teraz tak. – Uśmiechnął się i znowu poczułam grunt pod nogą.
-
Co ty tu robisz Hazz ? - spytałam podchodząc do niego.
-
Nudziło mi się, a u Ciebie tak jakoś przyjemniej. Te pozdzierane ściany maja
swój urok… - powiedział z zamyśloną miną.
-
Hahahaha – zaczęłam się śmiać i zaraz dołączył do mnie Szelek i Loczek.
-
Harold a wiadomo, kiedy Cię wypuszczą ? – spytał. – Media coraz bardziej się
interesują i wypadałoby coś sensownego powiedzieć.
-
Dzisiaj miałem ostatnie badania. Wyniki są porządku, więc jutro mnie wypiszą.
-
No nareszcie ! – ucieszył się. - To ja się będę już zbierał miśki – podszedł do
nas i oboje dostaliśmy buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się tylko i pomachałam
mu jeszcze na pożegnanie.
Harry siedział u mnie jeszcze przez dobre pół godziny. Dużo gadaliśmy,
śmialiśmy się. Loczuś stwierdził, że jest już dosyć późno i idzie spać. Ja
również położyłam się i szybko zasnęłam.
***Oczami Harry’ego***
Po przebudzeniu szybko zebrałem się by wziąć prysznic. „Wreszcie mnie
wypuszczą. Wreszcie przejdę się ulicami Londynu. Wreszcie wypowiem się w
wywiadzie.”- cieszyłem się idąc do łazienki.
W jednej kabinie ktoś był. Zająłem sąsiadującą i zacząłem się myć.
Ktoś dość głośno opuścił swoją kabinę i włączył suszarkę. Po chwili suszarka
umilkła, a ja zacząłem się wycierać.
-Forever
young, I wanna be forever Young. Do you really want to live forever, forever,
forever young. – rozległ się śpiew. Czysty śpiew, zaśpiewany ładnym damskim
głosem. Przetarłem zaparowane drzwiczki prysznicowe. Przed lustrem stała
brunetka z gipsem na nodze. Ewidentnie Ljena. Stałem i słuchałem.- Some are like water, some are like the heat, Some are a melody and some
are the beat, Sooner or later they all will be gone – zaraz miała wejść “moja”
kwestia. Owinąłem przyrodzenie ręcznikiem . Lena dokończyła zwrotkę -Why don't they stay young?
- It's
hard to get old without a cause, - wyszedłem I zacząłem śpiewać. Stanęła
jak wryta- I don't want to perish like a
fading horse, Youth is like diamonds in the sun, And diamonds are forever.-
Zmierzyła mnie wzrokiem, a ja ciągnąłem dalej . - Forever young, I wanna be forever young. Ljena, śpiewaj ze mną ! –
rozkazałem gdy zamilkła.
- Do you really want
to live forever? Forever
or never – przyłączyła się do mnie troszkę niepewnie.
- Forever
young, I want to be forever young Do you really want to live forever? Forever or never-
śpiewaliśmy razem. Lena co chwilę się śmiała.
-
Dobra. Wystarczy – przerwała. – Wymazujemy te pięć minut z życia. Nic nie
słyszałeś i niczego nie śpiewaliśmy – powiedziała stanowczo.
-
Czemu? Masz bardzo ładną barwę głosu. Czemu nie mówiłaś, że śpiewasz ?
-
Bo nie śpiewam. Czasem, ale tylko dla siebie. Dlatego nic nie słyszałeś –
rozczesała włosy. – Ej Harry …
-
Tak ? – zapytałam układając moje seksy loczki.
-
Weź się ubierz! Ten motylek mnie przeraża!
__________________________________
Siemanko :D
Macie miśki dzisiaj niespodziankę ;D Rozdział dodany tak szybko gdyż bardzo miło nas zaskoczyliście z tak wielką liczbą komentarzy w tak krótkim czasie :D Pod poprzednim rozdziałem jest 16 komentarzy... Dobijecie do 20 ? Liczymy na was! :D
>KLIK< - pioesnka śpiewana przez Hazzę i Lenę ♥
Wielka porśba do ANONIMOWYCH KOMENTATORÓW !!!!! Byłoby nam niezmiernie miło gdybyście podpisywali się jakoś żebyśmy mogły was identyfikować. Może to być imię, pseudonim co kolwiek, żebyście były rozpoznawalni...
Całuję Hanikkk ♥
PS: Nowy rozdział pojawi się najwcześniej w środę... I pamietajcie KOMENTARZ = WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW ♥♥♥♥♥
__________________________________
Siemanko :D
Macie miśki dzisiaj niespodziankę ;D Rozdział dodany tak szybko gdyż bardzo miło nas zaskoczyliście z tak wielką liczbą komentarzy w tak krótkim czasie :D Pod poprzednim rozdziałem jest 16 komentarzy... Dobijecie do 20 ? Liczymy na was! :D
>KLIK< - pioesnka śpiewana przez Hazzę i Lenę ♥
Wielka porśba do ANONIMOWYCH KOMENTATORÓW !!!!! Byłoby nam niezmiernie miło gdybyście podpisywali się jakoś żebyśmy mogły was identyfikować. Może to być imię, pseudonim co kolwiek, żebyście były rozpoznawalni...
Całuję Hanikkk ♥
PS: Nowy rozdział pojawi się najwcześniej w środę... I pamietajcie KOMENTARZ = WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW ♥♥♥♥♥
świetne :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam nn. :) /Karmela
OdpowiedzUsuńŚwietny rodział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :)
Adrianna
szczerze to nigdy się nie interesowałam Louisem i nie czytałam żadnego opowiadania z nim, ale ten jest supeeeer ! :)
OdpowiedzUsuń~Bela
fajny rozdział, lekki, przyjemny, wesoły. ciekawa jestem czy Harrym coś motywowało, że tak lekko "patrolował" spotkanie Leny i Louisa. czekam na następny. ten blog poprawia mi humor :)
OdpowiedzUsuńMeg
ja chce nialla w tej opowiesci/ emilka
OdpowiedzUsuńA co z Michaliną ???? - xocx ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ta scena na końcu boska! Ja już chcę następny, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńMarzena
cudny<3
OdpowiedzUsuńFelonita XD
najlepszy blog jaki czytała ever/ sister
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze!/m.
OdpowiedzUsuń"Ten motylek mnie przeraża!"
OdpowiedzUsuńWłaśnie rodzice gapią się na mnie a ja drzę ryja!! Hahahahhahaha!!!!!!
Błagam wyrzuć mi to z głowy...
A no tak! Jeszcze cztery rozdziały!
OMG!!!
Czytam dalej bo chyba się zakochałam!
*Ewik
Boski ! :D
OdpowiedzUsuńRandka widzę się udała ^^
Ale Hazzuś jak zwykle musiał się wtrącić :P
A to jak na koniec śpiewali było takie sweet ! :*
Hmm.. ciekawe kogo Lena na koniec wybierze. Lou czy Harry ? :)
M.