piątek, 14 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 12


        Po obiedzie dopadłam się do laptopa. Od razu zadzwoniła do mnie Miśka. 
- No i jak po operacji? Żyjesz? Boli Cie coś? Jak się czujesz? – zasypała mnie pytaniami przyjaciółka zaraz na wstępnie.
 - Żyje. Wszystko poszło w porządku. Noga mnie jeszcze trochę boli, ale ponoć to normalne- wyjaśniłam.- Patrz! – przesunęłam laptopa.- Nie mam już gipsu- zawołałam wesoło. 
 - Ale nieopalona! – zaczęła się śmiać.- Będąc w Polsce już byłabyś murzynem! - tym razem obie wybuchłyśmy.
- Nie dobijaj mnie – spoważniałam.- Co z Patrykiem?
- Przeprosił mnie. Dziś mamy się wybrać na randkę do pizzerii – oznajmiła wesoło. – A co z Harrym? Wypisali go? Odwiedza Cie?
- To dobrze- uśmiechnęłam się. – Tak wczoraj wyszedł. Jeszcze nie, za to był u mnie Louis – pokiwała głową- Boże Miśka jaki on jest przystojny to ja nie mogę! Chyba pierwszy raz takie ciacho się do mnie przystawia. A ja nie potrafię zachowywać się w takich romantycznych chwilach – zamarudziłam.
- Spokojnie! Wielka Michalina Cie nauczy – powiedziała wypinając się dumnie.


***


      Dni mijały mi monotonnie i nudno. Obejrzałam z dziećmi każdy film jaki był na świetlicy, ćwiczyłam przed lustrem mimikę twarzy i różne zachowania, przeszukałam Internet poszukując nowych castingów. Znalazłam dwa w przyszłym tygodniu. Już się nie mogę doczekać. 
Prócz mamy, Bridget i Toma nikt mnie nie odwiedził. Wielokrotnie dzwoniłam do Harry’ego i Louis’a- nigdy nie odbierali. Tak wiem, to gwiazdy i mają więcej zajęć niż ja butów, ale mogli by odebrać. Czułam się samotna, niechciana. Za to poprawiły mi się relacje z rodzicielką. Co prawda dalej kłócę się z Bridget, ale na kontaktach z nią mi nie zależy.
 Często też rozmawiałam z tatą. Jego firma ma jakieś problemy finansowe. Jest zalatany, ale opanowany, jak zawsze. Nigdy nie wspomniał o Irenie, a ja nigdy o nią nie zapytałam. Nie mogę się doczekać, aż go zobaczę i przytulę. 
 Z tego co wiem Patryk zrobił się trochę napalony na Miśkę, ale dziewczyna krótko go trzyma. I dobrze. Nikt nie będzie dobierał się do mojej przyjaciółki. Gdyby nie fakt, że zabroniła mi z nim o tym rozmawiać to wygarnęłabym co myślę. 

***

- To dzisiaj , to naprawdę dzisiaj – mówiłam sama do siebie idąc rano do łazienki.
 Dziś wychodzę ze szpitala. Naga już mnie nie boli, tylko czasami miewam lekkie i chwilowe skurcze. >Ubrałam się< , rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. 
Zapakowałam wszystko do walizki, co chwilę spoglądając na zegarek. Z lekkim sentymentem porobiłam mojej Sali zdjęcia. Chciałam mieć pamiątkę po tych nastrojowych, pozdzieranych ścianach.
- Dzień dobry! – usłyszałam wesołe głowy i jednocześnie otwieranie się drzwi. Obróciłam się. Nie wierzyłam własnym oczom.
- Harry! Louis! – rzuciłam się na nich. – Co wy tu robicie? Czemu do cholery nie odbieracie moich telefonów.
- Wybacz Cukiereczku. Tak wyszło – Styles przeleciał palcami po lokach.
- Zbieraj się Piękna. Czas opuścić ten szpital ! – zawołał Lou łapiąc za moją walizkę.
- Ale jak to? Skąd wiecie? A moja mama? Tom? Oni mieli mnie odebrać – dziwiłam się.
- Wszystko załatwione- zapewnił Hazz – Chodź.
 Poszłam z nimi. Słońce świeciło, a Londyn był piękny jak zawsze. Weszliśmy do jakiejś cukierni. 
- Co robiliście przez ten tydzień? – zapytałam wbijając widelczyk w kruche ciasto.
- No wiesz – zaczął Lou.- Niedługo wyjdą w sprzedaż nasze perfumy, więc trzeba było udzielać wywiadów, pokazać się w kilku miejscach.
- Mieliśmy też jeden koncert – dodał Harry .
 - To wiem, od Bridget – uśmiechnęłam się i zaczęłam wysłuchiwać ich monologu na temat koncertu i perfum . Dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Louis znów ubrudził mi nos kremem , to chyba już tradycja. 
 Po jakiejś godzinie odwieźli mnie do domu. Chcieli odprowadzić mnie pod same drzwi bo jak to Lou stwierdził: mam bardzo ciężką walizkę i nie dam sobie rady. Przekonałam ich jednak, że u Bridget mogą być jej psychiczne koleżanki, które również mają fioła na ich punkcie i mogłoby się to nie skończyć dla nich najlepiej. Pożegnałam się z nimi i poszłam do mieszkania. Rodzinka ucieszyła się widząc mnie w progu. Mama akurat zrobiła moje ulubione naleśniki. Byłam szczęśliwa, że znów mogę być z nimi. Pomijając kilka chamskich odzywek Bridget i komentarzy mamy, było idealnie. 
Siedzieliśmy w kuchni, jedząc i rozmawiając.
- Jutro idę na casting do reklamy butów – oznajmiłam.
 - Mam nadzieję, że nie w szpilkach- powiedział Tom odrywając oczy od gazety.- Niedawno zdjęli Ci gips, powinnaś chodzić na płaskim – gdyby powiedziała to mama, Bridget czy ktokolwiek to odburknęłabym, że to moje nogi i moja sprawa w czym będę chodzić, ale że to Tom to tylko przytaknęłam i podziękowałam. I tak założę szpilki więc …
- Lena jesteś w Internecie! – zawołała Bridget z salonu. Podbiegłam do niej.

Louis Tomlinson i Harry Styles z One Direction, spotkali się dziś z uroczą brunetką w cukierni.[zdjęcie jak się śmiejemy] Nie wiadomo nam kim jest ta dziewczyna, ale patrząc na zdjęcia fanki powinny domyślać się, że jeden z ich idoli może niedługo przestać być singlem. Czyż to nie urocze : [ zdjęcie jak Louis czyści mi nos z kremu]…

Przeczytałam powoli. Przesunęłam stronę dalej by zobaczyć komentarze. Było ich niewiele, ponieważ reportaż pojawił się niedawno. Głównie same hejty. Fanki pisały, że są ode mnie ładniejsze i, że to z nimi chłopaki powinni się spotykać. Ktoś dorzucił, że nas widział, ktoś, że to miłosny trójkącik i takie tam.  Odebrało mi mowę. Nigdy nie sądziłam, że tak będzie wyglądał pierwszy reportaż o mnie. Uspokoił mnie fakt, że zdjęcia nie były zbyt wyraźne i nikt mnie raczej z nich nie rozpozna. Nie wiem, co o tym myśleć.

***


      Kolejka na casting ciągnęła się kilometrami. Byłam sama, jedyna nieopalona. Powinnam wybrać się na plażę lub w ostateczności solarium. Wyglądam jak trup. Cierpliwie czekałam myśląc o wczorajszym reportażu. Nie powinnam się dziwić, w końcu spotkałam się z gwiazdami, za którymi paparatzi latają 24/h.
Nadeszła moja kolej. Weszłam do niedużego pomieszczenia. Siedziało tam trzech mężczyzn i jakaś kobitka z aparatem. Przedstawiłam się i pewna siebie powiedziałam kilka słów o sobie, tak jak to ćwiczyłam przed lustrem. Reżyser uśmiechnął się do mnie, a to dodało mi skrzydeł. Kazano mi przejść się w butach, które miałam zareklamować. Oczywiście były to szpilki. Miały dość wysoką platformę i motyw galaktyki.
Założyłam je i przeszłam się kawałek. W pewnym momencie noga mi zadrżała i zachwiałam się. Spaliłam buraka, z ich twarzy znikł dotychczasowy uśmiech. Podziękowali mi i zawołali następną.
Emocje mi puściły, gdy wyszłam z budynku. Usiadłam na ławce i czułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach. Próbowałam się powstrzymać ale to było silniejsze ode mnie. Tom miał racje, za szybko wbiłam w szpilki. Siedziałam jeszcze pięć minut, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Z nikim nie byłam umówiona, więc bez wahania krzyknęłam:
- Odpierdol się zboczeńcu ! – odwróciłam się niedowierzając. – Jejku Lou przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty.
- A ja nie wiedziałem, że jesteś taka ostra -uśmiechnął się siadając obok mnie. – Co się stało?
- Nie rozumiem? – zdziwiłam się.
- Czemu płaczesz ? – Wyjął z kieszeni chusteczki i wytarł łzy z moich policzków.
- A nie to tylko emocje. Przed chwilą miałam casting do reklamy butów.

- I jak ci poszło?

-Beznadziejnie! Noga mi zadrżała i zachwiałam się. Za szybko wbiłam w szpilki– wymusiłam uśmiech.
- Na pewno nie było aż tak źle – przytulił mnie mocno. Zrobiło mi się bardzo miło i ciepło. Dopiero teraz zrozumiałam, jak ważna była dla mnie jego obecność. - Muszę iść mama pewnie się niecierpliwi – wstałam niepewnie.
 - Nie ma mowy ! Idziesz ze mną na obiad ! –rozkazał.
- Naprawdę nie mogę… Obiecałam, że będę na obiedzie w domu… Może innym razem… - uśmiechnęłam się.
- No dobra, ale dzisiaj idziesz ze mną do klubu. Będę po Ciebie o 18 i nie przyjmuję odmowy – powiedział stanowczo, ale z uśmiechem. Zszokował mnie tą propozycją. Do klubu? Zawsze i wszędzie! Wewnętrznie promieniałam. - Okey. Tylko się nie spóźnij, bo nie będę czekać- zaśmiałam się. – Dobra ja lecę na autobus.
- Odwiozę Cię
- Nie trzeba…
- Trzeba! Nie marudź! – zaprowadził mnie do swojego samochodu.


__________________________________

Siema :D

Jak się macie? Ocenki wystawione?

Rozdział wyszedł całkiem nieźle, co sądzicie?  

W dalszym ciągu zachęcamy do podawania swoich numerów gygy, twitterów... Dla przypomnienia nasze tt:
@Margaret235 i @Jultek

Jeśli będziecie w tekście widziały takie cóś: >< to znaczy, że jest hiperłącze :D

Całuję Hanikk Xx

PS zapomniałam xD Specjalna dedykacja dla ASI !  Nareszcie wyszli ze szpitala! Cieszysz się ? 

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam ! <3

    Czytam bloga od początku i już sie uzależniłam :))

    Tak przy okazji jestem na takiej stronie zarejestrowana i prosilabym o pare Kliknięc w ten link, nawet nie trzeba czytac co tam jest, wystarczy kliknąc ;)
    http://www.ermail.pl/klik/VndRZmMB

    ~Bela

    OdpowiedzUsuń
  2. ufffff, dopiero teraz znalazłam czas, więc jestem ;) mam trochę do nadrobienia z rozdziałach, ale zapewne się wciągnę tak, że przeczytam w jeden dzień i potem już będę na bieżąco ;d mega podobają mi się bohaterki i te imiona- Lena i Michalina- cudowne *.* także no, zabieram się za czytanie.
    Całuję, Panna A ;*

    [i-wont-let-you-go.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. chiałabym ,aby taka historia mi się przydarzyla XD - Lila

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział.
    Czekam nn. / Karmela

    OdpowiedzUsuń
  5. THX uwielbiam tego bloga jest super ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. THX uwielbiam tego bloga jest super ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. czadersko ;D/emilka

    OdpowiedzUsuń
  8. cudny<3

    Felonita XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej... Do klubu? Noooo będzie się działo ;D
    *Ewik

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział ! :D
    Mimo tego zachwiania, myślę, że Lena i tak wygra ten casting :)
    Haha, pierwszy reportaż o niej wyszedł całkiem fajnie ;3
    Tylko niepotrzebnie przejmowała się hejtami. Niektórzy ludzie już tak po prostu mają - umieją jedynie krytykować, więc trzeba to po prostu olać ;)
    O, do klubu xD Wyczuwam Party Hard :PP
    M.

    OdpowiedzUsuń