piątek, 20 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 36

Niezauważalnie wślizgnęłam się do studia tylnym wejściem. Usłyszałam donośny krzyk Paula. Powoli zbliżyłam się w stronę głosu i zza ściany obserwowałam.
- Co ty kurwa odpierdalasz?! - wydarł się na Louis'a.
- Tak jak prosiłeś, udzieliłem z chłopakami ostatniego wywiadu - odpowiedział spokojnie.
- Nie udawaj głupca! Miałeś powiedzieć zupełnie co innego!
- Nie będę okłamywał fanów.
- Ty sukinsynie! - zamachnął się.
- No śmiało, uderz mnie. Na co czekasz? Już widzę jutrzejsze nagłówki w gazetach: 'Menager pobił swojego podopiecznego, bo ten powiedział prawdę' - mężczyzna próbował się uspokoić. - Coś jeszcze? Śpieszę się - dokończył, a Paul odszedł podenerwowany.
- Louis! - podbiegłam rzucając mu się na szyję.
- Co ty tu robisz? Miałaś na mnie czekać w domu.
- Oglądałam wywiad. Nazwałeś mnie rodziną - wtuliłam się w niego mocniej. Chłopak głaskał po włosach.
- Bo nią jesteś, Skarbie - wyszeptał.
- A co z Paul'em?
- Co ma być? To już zamknięty rozdział.
- Martwię się.
- Nie masz o co - ucałował mnie we włosy. - Wezmę swoje rzeczy i jedziemy - poszedł w stronę garderoby. Czekałam na chłopaka, gdy nagle poczułam jak ktoś rzuca się na moje plecy. Odwróciłam i moim oczom ukazała się rozradowana Perrie. Szybko padłyśmy sobie w ramiona.
- Boże, jak ja się za Tobą stęskniłam! Co tam u Ciebie słychać? - zaczęła jak tylko się od siebie oderwałyśmy.
- Szczerze? Do dupy...
- Coś z Lou?
- Nie! - zaprzeczyłam. - Mój tata zmarł - powiedziałam smutno.
- Nie wiedziałam, tak mi przykro - przytuliła mnie. - Jak się trzymasz?
- Ciężko. Louis bardzo mi pomaga. Gdyby nie on, pewnie zostałabym w Polsce i płakała w poduszkę zupełnie sama - wytarłam delikatnie oczy.
- No właśnie, a jak tam z Tomlinsonem? Zayn coś wspominał, że się pokłuciliście.
- Tak, ale było minęło. Już jest okey. Wybacz, ale nie chcę do tego już wracać. Lepiej opowiadaj jak tam u was - poruszyłam znacząco brwiami. Blondynka nic nie powiedziała, tylko wyciągnęła w moją stronę lewą dłoń. Na jej serdecznym palcu był pierścionek. Szybko skojarzyłam fakty.
- Aaaa! - zaczęłam krzyczeć i ściskać przyjaciółkę. - Gratuluję Kochanie! Pokaż to cudeńko - wzięłam jej rękę i dokładnie przyglądałam się błyskotce. Był to piękny pierścionek z brylantem. Nie był wymyślny i to dodawało mu uroku. - Ty to masz szczęście - westchnęłam.
- A ty to nie? - spytał mnie głos, który rozpoznam wszędzie. Chłopak przytulił mnie od tyłu, kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Cicho zachichotałam. - Chodź, musimy się zbierać - chwycił moją dłoń splatając nasze palce. Rzuciłam jeszcze szybkie 'cześć' przyjaciołom i wyszliśmy z budynku, gdzie czekało na nas, a w sumie to na Tomlinsona, pełno paparazzi. Czego ja się mogłam spodziewać? Że tak poprostu zostawią go w spokoju po tym jak ogłosił swoje odejście z zespołu? Głupia ja. Starając się ignorować fotoreporterów weszliśmy do samochodu.

***

Poczułam delikatne dźgnięcie w ramię. Ocknęłam się.
- Lena, Skarbie wstawaj. Już dojechaliśmy - powiedział Lou. Przetarłam oczy i po chwili obraz stał się wyraźniejszy. Rozejrzałam sie i moim oczom ukazało się przytulne miasteczko z samymi ślicznymi domkami, a przed nimi zadbane, kolorowe ogródki. Chłopak niespodziewanie otworzył drzwi od strony pasażera, a ja wypadłam z samochodu.
- Ałć! - wyrwało się z moich ust.
- Boże, Lena przepraszam. Nic Ci nie jest? Nie chciałem. Nie wiedziałem, że się opierasz - zaczął panikować i zbierać mnie z ziemi.
- Spokojnie, żyję. Nic się nie stało - odparłam otrzepując piasek z ubrań. W tym samym czasie z domu wybiegła kobieta.
- Louis! Synku! - zawołała przytulając się do chłopaka. - Tak się za Tobą stęskniłam!
- Mamo... dusisz... - powiedział prawie niesłyszalnie. Zaśmiałam się cicho. Gdy kobieta 'uwolniła' mojego chłopaka, ten podszedł do mnie obejmując mnie w pasie. - To jest właśnie Lena, mamuś. Mój Skarb - ucałował mnie w skroń, a ja poczułam jak moje policzki przybierają koloru dorodnego buraka.
- Miło Cię poznać, Kochanie. Lou mi tyle o Tobie opowiadał - przytuliła mnie.
- Mnie panią również - odwzajemniłam uścisk.
- Jaka pani?! Aż taka stara to ja chyba nie jestem. Mów mi Jay.
- Ale... będzie mi głupio - westchnęłam. Taka prawda. Dziwnie bym się czuła mówiąc do starszej ode mnie o ponad dwadzieścia lat kobiety na 'ty'.
- To może 'mamo' - powiedział radośnie Tommo, a mnie szczęka opadła. Kurwa, Tomlinson, czasem mam ochotę Cię zabić!
- Louis - skarciłam go wzrokiem.
- To dobry pomysł - uśmiechnęła się jego rodzicielka. - W końcu jesteś prawie jak rodzina!
- Pani mamo? - zapytałam niepewnie.
- Po prostu 'mamo', Słonko - uśmiechnęła się pogodnie i zaprosiła mnie do środka, a chłopakowi kazała przynieść walizki z samochodu. - Napijesz się czegoś? Kawy? Herbaty? A może jesteś głodna? Kolacja będzie koło 20, bo dziewczynki są u koleżanek. A może chcesz się odświeżyć i położyć? Na pewno jesteś zmęczona po podróży - stałam i nie bardzo wiedziałam co zrobić. Na ratunek przyszedł mi Lou.
- Najpierw napijemy się herbaty - zarządził, po czym wstawił wodę w czajniku. Mam Louisa zaproponowała by chłopak oprowadził mnie trochę po domu. Pokazał mi swój stary pokój. Usiadłam na dwuosobowym łóżku.
- Co zamierzasz dalej zrobić? - zapytałam niepewnie.
- Napić się herbaty z dwiema najważniejszymi kobietami w moim życiu.
- Tomlinson! Wiesz, że chodzi mi o przyszłość, zespół, pracę - ciężko westchnął opadając obok mnie. Chwycił moją dłoń bawiąc się palcami.
- Kochanie. Jak na razie nie mam pojęcia, co dalej. Najprawdopodobniej znajdę sobie jakąś pracę. Dobra, ale nie przyjechaliśmy tutaj, żeby zajmować się takimi sprawami. Chodź, idziemy na dół - zaciągnął mnie do salonu. Pani Jay ukroiła nam placka i naszykowała różnych słodyczy do herbaty. Jednak nie usiadłam przy stole, gdyż mój wzrok skupił się na rodzinnych zdjęciach powieszonych na ścianie.
- Jaki słodziak! - zawołałam widząc zdjęcie małego Louis'a umazanego czekoladą.
- Mamo! - jęknął. - Miałaś schować to zdjęcie! – zachichotałam. Po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk telefonu.
- To Fizzy, przepraszam na chwilkę – westchnęła pani Tomlinson, po czym odebrała połączenie wychodząc do kuchni. Usiadłam obok chłopaka sącząc ciepły napój. W salonie znowu pojawiła się kobieta.
- Lou, Kochanie. Pojechałbyś po siostry? Ucieszą się na pewno. Po drodze jakbyś jeszcze mógł wejść do sklepu, bo trzeba na jutro zrobić jakieś zakupy na śniadanie – uśmiechnęła się do niego słodko.
- No tak. Ledwo przyjechałem, a już mnie wykorzystują – zaczął marudzić. – Chodź, Kochanie – wyciągnął do mnie rękę.
- O nie, nie! Lena zostaje ze mną! Już, uciekaj!

__________________________________

Cześć Miśki ;) 

Jak tam ostatni dzień w szkole w tym roku? U mnie super :D Trochę mi się smutno zrobiło, bo to była moja ostatnia wigilia klasowa w tej szkole ;c No ale my nie o tym ;p Jak wam się podoba nowy rozdział? Zadowoleni? Mam nadzieję, że tak :) Jak myślicie co z Lou? Gdzie będzie pracował? 

Dobra to teraz może trochę mniej przyjemna sprawa... Jak pewnie zauważyłyście pojawiło się znacznie więcej komentarzy niż normalnie, bo aż 27. Jesteśmy z tego powodu przeszczęśliwe, tylko trochę nam przykro, gdyż niektóre komentarze są dodane minuta po minucie... i jeszcze to:



Jak widać wyżej liczba komentarzy jest znacznie większa niż liczba wyświetleń, co dla nas jest śmieszne... Nie chcemy na was krzyczeć, bo to nie ma żadnego sensu. Chcemy tylko wam powiedzieć, że nie chodzi nam o liczbę komentarzy. Oczywiście, motywują nas i to bardzo, lecz wystarczy nam od jednej osoby jeden komentarz. I bardzo proszę o podpisywanie się anonimów, żebyśmy mogły kojarzyć was chociaż trochę :) 


Wesłych Świąt :) 
Hanikkk ♥

7 komentarzy:

  1. fajny rozdział, nie przepadam za 1D, ale blog znalazłam przypadkowo i bardzo mi się spodobał. Ja też miałam ostatnią wigilię klasową w szkole, którą obecnie mam, a co do rozdziału, to jak zwykle cudny. Zajrzyjcie na mój blog:
    nazwa : my favourite blog
    adres : http://mojblogtwojblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział fajny, ale szkoda, że nie dłuższy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam jak piszecie , zawsze nie mogę się doczekać waszego kolejnego rozdział , jak również teraz..może zrobicie nam mały prezent na święta i dodacie troszkę wcześniej kolejne wydarzenia z życia Louis'a i Leny ? ;* /Tusia

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha Hanusia staje się groźna, mam się bać?
    ale co do rozdziału to super szkoda tylko ze Louis odszedł z 1D
    ale to normalne chyba.... bo kocha Lene :D
    Kocham Uwielbiam /Mania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny no <3 / Kornelia ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ! :D
    Zachowanie Paula nieźle mnie zdziwiło.
    Przecież Lou był dla niego jak rodzina.
    Ale mimo wszystko uważam, że Tommo wróci ^^
    Fanki by mu tego nie darowały xD
    Aaaaa, Zayn. Perrie. Ślub. ! Nareszcie to wprowadziłyście ;3
    O, szykuje się poważna rozmowa z przyszłą teściową, haha :P
    Przepraszam, że taki nieskładny kom i lecę czytać kolejny ^^
    M.

    OdpowiedzUsuń