piątek, 13 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 35


Zapukałem do drzwi gabinetu Paula. Gdy usłyszałem "proszę" posłusznie wszedłem. Paul siedział na fotelu pisząc coś na komputerze. Wzdrygnął na mój widok.
-No proszę, proszę. A któż to mnie odwiedził? Sam wielki pan Tomlinson - zaczął dość arogancko.
- Co tam u ciebie Paul? - zapytałem sympatycznie.
- A wiesz... Man dużo papierkowej roboty. Zmiana składu tak popularnego boysbandu, jak One Direction, to nie lada wyczyn.
-Zdaję sobie z tego sprawę -przytaknąłem.
-No ja myślę! Louis powiedz mi, bo ja nie mogę tego pojąć... Co było AŻ tak ważne? Co było ważniejsze od zespołu?
- Oddałem szpik, by ratować ojca Leny- odpowiedziałem pewnie.
-Wow - trochę go zgasiłem.- I co?
-Niestety mimo wszystko zmarł. Musiałem zostać na pogrzebie.
-Czyli podsumowując, zmarnowałeś dwa tygodnie - zsumował. Zagotowało się we mnie że złości. Jak on śmie?!
-Nie zmarnowałem. Nawet teraz, wiedząc, że i tak umrze zrobiłbym dokładnie tak samo. Ale skoro Ty musisz wszystko przeliczać na pieniądze... Wiesz co Paul? Są rzeczy ważniejsze od pieniędzy.
- I kto to mówi? Bogacz, człowiek milioner - zadrwił.
- Coś jeszcze? - Zapytałem zirytowany.
- Jutro na wywiadzie powiesz całemu światu, że odchodzisz z One Direction, bo znudziło ci się bycie gwiazdą. Możesz iść - opuściłem pomieszczenie bez słowa. W sumie czuję się taki hmmm... wolny? Tak. Nareszcie nie będzie mi dyktował co mam robić. Najgorsze jest to, że ucierpiał na tym zespół. Nie wiem czy będę miał jeszcze okazję robić coś co kocham. Ciekawe jak zareagują fani. Szkoda mi ich, ale nie mogłem postąpić inaczej. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a. Wyjąłem telefon.
'Jak tam poszło Miśku? Bardzo masz przesrane przeze mnie? Lena xx'
Spojrzałem na zegarek: 13:50. Idealna pora na obiad. Szybko wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po trzech sygnałach.
- Lou?
- Ty, ja, obiad za pół godziny, na mieście, przyjadę po Ciebie, ok? - rzuciłem radośnie słysząc jej głos. Ta tylko zachichotała.
-Będę czekać. Kocham Cię.

***

- Jutro mam wywiad o 12, na żywo.
- Czyli Niall miał rację? - w jej oczach pojawiła się nutka nadzieji.
- Nie... - zgasiłem jej entuzjazm. - Mam jutro powiedzieć, że sam zrezygnowałem z zespołu, bo 'znudziło mi się bycie gwiazdą'. Ale nie rozmawiajmy o tym.
- Przepraszam - mruknęła cicho.
- Ej, Miśku za co mnie przepraszasz? Przecież to nie Twoja wina. Już dość długo miałem na pieńku z Paulem. Szkoda mi tylko chłopaków i fanek. Ale my nie o tym. Co powiesz na małe wakacje?
- Nie mam za bardzo nastroju na żadne wyjazdy, przepraszam. Wolę zostać, ale ty jedź, zasłużyłeś.
- Tylko to nie byłyby takie zwykłe wakacje. Chciałbym Cię zabrać do Doncaster. Wiesz może być głośno po tym wywiadzie. Nie moglibyśmy nigdzie spokojnie wyjść. A po za tym poznałabyś moją rodzinkę. Mama ciągle o Ciebie pyta. Już Cię polubiła. O dziewczynkach nie wspomnę. Uwielbiają Cię.
- Przecież mnie nie znają. Nie, Lou. Wybacz - westchnęła.
- Proszę... Odpoczniesz po... - zaciąłem się trochę. - po ostatnich wydarzeniach. Tam będziemy mieli spokój. Zero reporterów. Nie daj się prosić. Nie musisz mi teraz odpowiadać. Przemyśl to na spokojnie i powiesz mi wieczorem ok? - złapałem jej dłoń.
- No dobrze - uśmiechnęła się. - Wiesz może o co poszło Miśce i Harry'emu? Jeszcze nie miałam czasu by z nią o tym pogadać.
- Zabronił jej samej lecieć do Polski. Zirytowała się, że ma ją za małą dziewczynkę. Coś takiego. Hazz mówił, że to było zaraz po tym jak się dowiedział o tym, że odchodzę. Działał pod wpływem emocji.
- Rozumiem. Jakby nie patrzeć, Miśka jest dość wybuchowa.
- Ponoć pocisnęła jego obcisłe spodnie - rzuciłem.
- Oooł! Ostro - zaśmiała się. - Tylko czemu o wszystkim dowiaduję się ostatnia?
- To już nie moja wina - rozłożyłem ręce. - A i jeszcze jedno. Zayn mówił, że chce się oświadczyć Perrie.
- Ojejku - rozmarzyła się.
- Tylko nie mów jej nic. Malik planuję niespodziankę.
- Ta to ma szczęście - westchnęła.

**Następnego dnia**
**Oczami Leny**

Wstałam dziś dość późno. Ostatnio bardzo długo śpię. Może to przemęcznie? Wywlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i spakowałam kosmetyczkę. Wróciłam do pokoju i domknęłam swoją walizkę, po czym zniosłam ją na dół.
- A ty gdzie znowu jedziesz? - zapytała z wyrzutem moja rodzicielka wyglądając z kuchni. Ruszyłam w jej stronę.
- Przecież Ci mówiłam wczoraj, że jadę z Lou do Doncaster - westchnęłam wyjmując sok z lodówki.
- Nie mówiłaś, że dzisiaj.
- Widać jak słuchasz, kiedy do Ciebie mówię - rzuciłam cicho i poszłam do salonu, gdyż za chwilę ma się zacząć wywiad. Rozsiadłam się wygodnie i włączyłam odpowiedni kanał. Momentalnie obok mnie pojawiła się Bridget.
- Oddawaj pilota - rzuciła i próbowała wyrwać mi z ręki urządzenie.
- Oglądam, nie widzisz?
- Ale zaraz będzie wywiad!
- Przymknij się - i właśnie w studio pojawili się chłopcy. Najpierw tradycyjne pytania o zespół, później życie prywatne. Nudy.
- Louis, czy to prawda, że One Direction będzie miało teraz czterech członków? - zapytał, a w studio można było usłyszeć szeptających ludzi. Zacisnęłam usta w wąską linię i zerknęłam na dziewczynę obok mnie. Była zdezorientowana, zresztą nie dziwię się. Swoją uwagę z powrotem skupiłam na ekranie telewizora.
- Tak - westchnął. - Dzisiaj oficjalnie odchodzę z zespołu - z sekundy na sekundę szmer był coraz to głośniejszy.
- Dlaczego?
- Zostało mi postawione ultimatum. Miałem do wyboru zostawić rodzinę, która potrzebowała pomocy albo odejść z zespołu. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. Nikt nie miał na nią wpływu. Przepraszam, że zawiodłem naszych fanów, ale nie mogłem postąpić inaczej. Chłopaki zrozumieli, mam nadzieję, że wy też będziecie w stanie to uczynić - uśmiechnął się blado. Jakaś fanka na widowni krzyknęła 'NIE'. Słychać było jakieś krzyki, płacze.
- Co teraz z One Direction? Czy to koniec? Co z płytą, trasą?
- Jest nam bardzo, ale to bardzo przykro. Zawsze byliśmy jednością, zresztą wciąż nią jesteśmy. Mimo, że One Direction będzie teraz bez Lou, to my i tak będziemy piątką najlepszych przyjaciół - odparł Harry i przetarł twarz dłońmi. Widać, że bardzo to przeżywa, zresztą tak jak wszyscy.
- Trasa się odbędzie, płyta również powstanie - rzekł ponuro Zayn.
- Louis, powiedz nam - zaczął prowadzący. - Chcesz rezygnować z zespołu? - chłopak chwilę milczał.
- Nie. Oczywiście, że nie. Gdybym tylko mógł dalej bym spełniał swoje marzenia. Niestety ultimatum daje możliwość wyboru tylko jednej opcji. Jak już wspomniałem rodzina mnie potrzebowała. Zawsze stawiam ją na pierwszym miejscu - z moich oczu poleciały łzy.
- Nazwał mnie rodziną - wyszeptałam prawie niesłyszalnie.
- TO TWOJA WINA! - wydarła się Bridget. - ZNISZCZYŁAŚ ICH! NIGDY CI TEGO NIE WYBACZĘ! - pobiegła cała zapłakana na górę. Westchnęłam.
- Nie pozostaje mi już nic innego jak zaprosić was na 'Little things' po raz ostatni w wykonaniu starego składu One Direction! - zakończył dziennkikarz. Bez zastanowienia zerwałam się z kanapy, chwyciłam torebkę i wybiegłam z domu w stronę studia. Miałam czekać na niego w domu, ale nie mogłam wytrzymać. Musiałam go zobaczyć. Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres.





_____________________________________


Noo cześć ^^ 
Jak tam u was? Czujecie już święta? Ja wcale, ale dziś pokupowałam wszystkim bliskim prezentu ; ]. Jaka Hania jest niezdecydowana. no nie mogę, ale my nie o tym ;p . 
Co sądzicie o rozdziale? Jakoś nic specjalnego moim zdaniem. Podoba wam się? Widzicie jakoś dalszy ciąg? Co Lena zrobi w studiu? Kogo tam spotka? Co będzie się działo w rodzinnym mieście Lou? A jak Bridget? Jakby nie patrzeć jest załamana. Też bym była, gdyby taka sytuacja miała na prawdę miejsce ;p 
Następny rozdział tradycyjnie w piątek wieczorkiem. 

Ściskam Xx
Jultek ;p





28 komentarzy:

  1. Hihihihi ślicznie kochane :* / M

    OdpowiedzUsuń
  2. cudny, cudny i jeszcze raz cudny !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział. szkoda, ze Paul nie pozwolił Louisowi wrócić do zespołu

    OdpowiedzUsuń
  4. wczoraj rozdział długo się nie pojawiał, więc myślałam, że nie będzie, a dziś włączam komputer i jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wkurza mnie ta Bridget, o wszystko się obraża

    OdpowiedzUsuń
  6. piękny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepszy blog na świecie!
    dawka emocji, regularnie dodawane rozdziały, jednym słowem SUPER !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. nie przepadam za 1D , ale blog mi się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny, czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  10. SSSUUPPPCCCIIOO :)

    OdpowiedzUsuń
  11. poryczałam sie na tym rozdziale !
    boskie

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam 1D, po prostu kocham !
    opowiadanie cudowne

    OdpowiedzUsuń
  13. płacze, a chusteczki mi się skończyły !
    piękny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. ty to masz talent pisarski !

    OdpowiedzUsuń
  15. myślałam, że Lou dalej będzie w zespole...
    ale i tak rozdział wyszedł świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. rozdział na 6+

    OdpowiedzUsuń
  17. piekniutki >>>3

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział ciekawe co Lena kombinuję ?

    OdpowiedzUsuń
  19. super, czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdział czekam na nexta z niecierpliwością!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Misia :)

    www.possible-with-1d.blogspot.com
    www.mash-up-godny-posluchania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg, jaki spam anonimków xD Co do rozdziału - cudowny ! :D
    Nic specjalnego, haha, co ? Ty się, Juleczka, słyszysz ?
    Jest świetny, przepełniony akcją, tyle tylko, że krótki :)
    Ok, zaczynam litanię: co jest z Paulem ? Mógł być rozgoryczony, ale Louis zrobił to w słusznej sprawie. Czemu od razu skazał na niego wyrok ? Bez Lou zespół nie będzie taki sam, nie zarobią już na nim tak dużo.
    Matko, zachowałabym się tak samo jak Bridget xD Wiem, jestem chamem, ale co innego zrobić, jak ci jakaś laska idoli rozpieprza ? xD
    Mam nadzieję, że Lena coś z tym zrobi. W końcu nie jedzie do tego studia na herbatę :P Tylko co ? Nie mam pojęcia ;3
    Także życzę dużo weny, całuję i czekam na next ;*
    M.

    OdpowiedzUsuń
  22. cudny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zakochałam się w twoim pisaniu *.* nie lubie 1d ale to co jest tutaj. ubustwiam

    OdpowiedzUsuń