niedziela, 22 września 2013

ROZDZIAŁ 25


Nerwowo wyjęłam dzwoniący telefon z kieszeni.
- Znalazłeś ją?- wydukałam przeczesując światłem latarki kolejny metr kwadratowy.
- Nie, a ty?
- Nigdzie jej nie widzę. Louis, boję się o nią. Nie odbiera moich telefonów – zapłakałam.
- Spokojnie kochanie. Zaraz zadzwonią do Niall’a – odpowiedział czule.
Zanim schowałam telefon z powrotem do kieszeni spojrzałam na godzinę. 3,27. Szukamy jej od ponad godziny. Bez skutku.
Cholera jasna.




***Oczami Harry’ego***



Co z Ciebie za kretyn Styles. Kurwa jej naprawdę mogło się coś stać a ja jak skończony idiota wyskakuje z tekstem ‘ A może poszła na spacer’. Kurwa. Dobra skup się. Myśl jak dziewczyna. Myśl stary to nie boli. Kurwa. Gdzie bym poszedł gdybym chciał być sam a nie znał bym miasta. Myśl, myśl, myśl…

-MAM! – nieświadomie krzyknąłem na głos. Szybko obrałem kierunek. W między czasie chciałem jeszcze zadzwonić do Leny ale zorientowałem się, że nie zabrałem ze sobą telefonu. Wszedłem do parku. Tym razem zwolniłem tempo. Powoli przemieszczałem się wzdłuż alejek rozglądając się dookoła i co jakiś czas wołając imię Miśki. Usłyszałem cichy szloch. Szybko podbiegłem w stronę ławki, z której dobiegał ten dźwięk.

-Michalina? Boże, co się stało? Szukaliśmy Cię wszędzie – usiadłem koło dziewczyny i mocno ją przytuliłem. Odwzajemniła uścisk chowając głowę w mój tors, mocząc mi przy tym koszulkę. Dziewczyna cała trzęsła się z zimna. Oderwałem się od niej, zdjąłem kurtkę i okryłem jej ramiona, po czym znowu przyciągnąłem ją do siebie.

- Ciii… Nie płacz… Będzie dobrze… - plotłem co mi ślina na język przyniosła i głaskałem ja po włosach. Czułem jak stopniowo się uspokaja. – Jest zimno, chodź pójdziemy do domu, napijemy się herbaty. Wszystko będzie dobrze… - buzia mi się nie zamykała. Powoli wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domu.

Później szliśmy już w całkowitej ciszy. Bałem się ją o cokolwiek zapytać. Dziewczyna szła ze wzrokiem utkwionym w ziemi. Chyba się uspokoiła. Przestała szlochać, choć wydawało mi się to chwilowe. Bałem się cokolwiek powiedzieć, żeby tylko nie spowodować potoku łez. Gdy doszliśmy do domu zaproponowałem, żeby wzięła ciepły prysznic. Pokazałem jej gdzie jest łazienka, dałem czysty ręcznik i ciepły dres. Dziewczyna udała się w wyznaczone miejsce, natomiast ja ruszyłem w stronę kuchni. Zaczęło świtać. Zrobiłem herbaty i naszykowałem kanapki, cały czas zastanawiając się co jej się stało. Po 10 min Michalina zeszła na dół i usiadła na kanapie w salonie. Na stoliku położyłem kubki z parującą cieczą i talerz z jedzeniem, a Miśkę przykryłem kocem. Kolejne parę minut siedzieliśmy w ciszy. Widząc, że blondynka nie kosztuję przyszykowanego przeze mnie pożywienia, w końcu się odezwałem.

- Zjedz coś, napij się herbaty… musisz się porządnie ogrzać… - na moje słowa się wzdrygła. Chyba się zamyśliła.

- Dziękuję – uśmiechnęła się blado i sięgnęła po kubek. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałem.

- Harry? – usłyszałem zapłakaną przyjaciółkę.

- Lena, spokojnie. Już wszystko dobrze. Jest ze mną. Wracajcie do domu. Czekamy tutaj na was – powiedziałem spokojnie i nie czekając na odpowiedź szybko się rozłączyłem.

- Za chwilę wróci Lena z Louisem. Jeśli chcesz ominąć dzisiaj kłopotliwe pytania to może się połóż spać co? Swoją drogą dobrze Ci to zrobi – dziewczyna tylko przytaknęła i wstała.

- Ale gdzie ja mam spać? – spytała zakłopotana.

- Chodź zaprowadzę Cię – posłałem jej ciepły uśmiech i wziąłem pod rękę, gdyż widać było, że jest bardzo zmęczona.  Zaprowadziłem ją do pokoju gościnnego i zaprowadziłem do łóżka. Dziewczyna posłusznie się położyła po czym przykryłem ją kołdrą i udałem się do wyjścia. Już otwierałem drzwi, kiedy zatrzymał mnie cichy głos.

-Harry?

- Tak? – odwróciłem się.

-Dziękuję – uśmiechnęła się blado i zamknęła oczy. Wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do salonu w celu posprzątania kubków. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły.

- Michalina?! – krzyczała zapłakana Lena rozglądają się nerwowo po domu.

- Ej Mała nie płacz. Jest okey – podszedłem do niej i ją przytuliłem.

- Gdzie ona jest?! –wyrwała się z uścisku. Nadal krzyczała. Spojrzałem na Lou. W jego oczach widziałem troskę. Martwił się i to bardzo, widziałem to, ale starał się tego nie okazywać, starał się być silny dla Leny. – Styles!

- Spokojnie, śpi. Była przemarznięta i zmęczona, ale już wszystko w porządku – uśmiechnąłem się blado. – Ty też się prześpij. Jutro z nią pogadamy.

- Kochanie, Harry ma rację. Idź się odśwież i połóż. Ja zaraz do Ciebie przyjdę – poparł mnie Lou i ucałował ją we włosy, po czym zniknęła ona na piętrze. – Dowiedziałeś się czegoś stary?

- Nie. Znalazłem ją w parku. Była cała roztrzęsiona, płakała. Nawet nie rozmawiałem z nią na ten temat.

- Dzięki. Też idę spać – uśmiechnął się i udał się do sypialni.



***Godzina 11:41***

Obudziłem się zaskakująco wyspany. Szybko doprowadziłem moje wspaniałe loki do normalnego stanu i zszedłem na dół. Idąc korytarzem usłyszałem rozmowę w pokoju gościnnym. „Pewnie Ljena gada z Miską”- pomyślałem i poszedłem dalej. W kuchni siedzieli Niall z Louisem.

- Hej. Jak się trzymacie? – zapytałem.

- Zjadłem cztery kanapki i wciąż jestem głodny – odpowiedział Niall.- Naprawdę? Ach dziękuję. Oczywiście, że z chęcią zjem kanapkę, którą dla mnie przygotujesz- skrzywiłem się lekko to słysząc.

- Sam se zrób.

- No Harry, proszę- zrobił do mnie słodkie oczka. Wywróciłem oczami.

- Niech Ci będzie. Lou też chcesz ? – otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej żółty ser. Zrobiłem co miałem zrobić i podałem Horanowi ‘posiłek’. Pomyślałem, że dziewczyny też zapewne są głodne więc przygotowałem im małe co nie co, zrobiłem ciepłą herbatę i z tacą udałem się na górę.

-Puk! Puk! Śniadanko! – bez zastanowienia otworzyłem drzwi. Lena siedziała po turecku na podłodze, a Michalina opierała się o komodę. Dziewczęta ucichły, gdy tylko mnie zauważyły.

- O! Styles rozpoczyna podryw na kanapki z serem – skomentowała Lena.

- Nie chcę po prostu byście zdechły z głodu, no ale jeśli nie chcecie to nie – odwróciłem się na pięcie i już zacząłem wychodzić.

- Przecież ja nic nie mówiłam! Wracaj tutaj natychmiast – zaśmiała się brunetka i zabrała się za konsumowanie.

- To miłe z Twojej strony Harry, ale ja już wychodzę, przepraszam – odezwała się po raz pierwszy Miśka.

- Czemu? – zapytałem smutny.

- Umówiłam się, a muszę jeszcze wpaść do hotelu się odświeżyć.

- Aha… To może weź na wynos?

- Jak dają to bierz! – wykrzyknęła Lena z pełną buzią. – Są pyszne!

- Widać – zaśmiała się smutno Blondynka. – No ale skoro tak to może jednak się skuszę. Dziękuję.

- Polecam się na przyszłość – poruszyłem śmiesznie brwiami, żeby chodź trochę ją rozpogodzić. Dziewczyna szerzej się uśmiechnęła i wyszła. Jest! Punkt dla Ciebie Styles! Usiadłem koło Leny i poczochrałem jej włosy.

- Nie patrz tak na mnie! To boli! Gdyby wzrok zabijał byłbym martwy a wtedy ty też!

- Dlaczego? – zdziwiła się.

- Fanki rozszarpałyby Cię gdyby się dowiedziały i nawet Tomlinson by Ci tu nie pomógł - powiedziałem śmiertelnie poważnie.

- Debil! – podsumowała. Wyszczerzyłem się do niej jak głupi i właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich Michalina.

- Coś się stało? – spytała zdezorientowana Lena.

- Nie, wszystko ok. Harry? – tym razem zwróciła się do mnie.

- Tak? – spytałem i znalazłem się naprzeciwko niej.

- Dziękuję – powiedziała i przytuliła się do mnie. Przez dwie sekundy stałem jak sparaliżowany lecz szybko oprzytomniałem i odwzajemniłem uścisk. Gdy się ode mnie odkleiła spojrzałem na nią pytająco.

- Przecież już podziękowałaś za kanapki – zaśmiałem się.

- Wiem, ale nie zdążyłam Ci jeszcze podziękować za to co zrobiłeś dla mnie w nocy… Naprawdę to dla mnie wiele znaczy – powiedziała cicho.

- Nie ma sprawy – uśmiechnąłem się przyjaźnie. Dziewczyna ponownie się pożegnała i wyszła.

- Tyle dziewczyn dałoby się pokroić, żeby Harry Edward Styles na nie spojrzał, a tu proszę on robi maślane oczka do mojej przyjaciółki, którą zna zaledwie jeden dzień – zaśmiała się Lena.

- Mhy… a ja jestem Hannah Montana – próbowałem się bronić, choć dziewczyna miała w stu procentach rację.

- O MÓJ BOŻE!!! AAAA!!! JESTEM TWOJĄ WIELKĄ FANKĄ! NIE WIERZĘ! AAAAA! – zaczęła się wydzierać. Szybko przytknąłem do jej ust rękę uciszając ją w ten sposób.

- Nie drzyj się… - powiedziałem spokojnie i wziąłem swoją już obślinioną dłoń.

- Ja i tak wiem swoje. Mnie nie oszukasz.

- Dobra mniejsza z tym. A wiesz czemu tak ‘uciekła’ wczoraj?

- Nie…

- Mnie nie oszukasz – odpowiedziałem cytując jej słowa z przed chwili.

- No okey wiem – westchnęła. – Ale i tak Ci nie powiem… Jak będzie uważała, że powinieneś wiedzieć to Ci powie – rzuciła i wyszła z pokoju.



**Oczami Leny**


Wiem, że Harry się martwi ale nie mogę mu powiedzieć co się stało. Boję się, że Styles skrzywdzi Miśkę. Owszem jest moim przyjacielem i mu ufam ale wiem, że szybko się ‘zakochuje’ i tego się boję. Michalina jest bardzo delikatną osobą i łatwo ją zranić.
Weszłam po torbę do pokoju Louis’a. Zobaczyłam tam bałagan i Tomlinson’a leżącego na fotelu.
- Wstawaj leniu!- zaśmiałam się.
- A zmusisz mnie?- uniósł brew.
Bez odpowiedzi podbiegłam i wskoczyłam na niego. Zajęczał i zaczął mnie gilgotać. Śmiejąc się zrzuciłam go z fotela. Sama poleciałam na dywan i podniosłam się jak błyskawica.
- A widzisz? Zmusiłam – stwierdziłam triumfalnie.

- Dobra Miśku zbieraj się idziemy na rolki – wyszczerzył się do mnie wstając z podłogi.

- Kusząca propozycja, nie powiem… ale zapomniałeś o tyciej sprawie… - powiedziałam gestykulując.

- Jakiej? – zdziwił się bardz.

- Hmm… no niech pomyślę… Na przykład, że no nie wiem… Nie mam rolek?

- No i co z tego? Ja też nie mam – uśmiechnął się. Nie no teraz to mnie normalnie rozwalił. Niby jak on chce iść na rolki bez rolek?

- To mógłbyś mi wytłumaczyć jak zamierzasz jeździć? – spytałam patrząc na niego jak na idiotę.

- W Londynie jest coś takiego jak wypożyczalnie, Kochanie…



***



- O Lody! – wydarł się Tomlinson jak dziecko i popędził w wymienione miejsce oczywiście ciągnąć mnie za sobą.

- Louis! Zaraz się wywalimy! Zwolnij! – zaczęłam na niego krzyczeć lecz ten nic sobie z tego nie robił, wręcz przeciwnie zaczął jeszcze szybciej jechać. Kiedy byliśmy coraz bliżej jego ‘celu’ byłam pewna, że nie wychmujemy i zaliczymy glebę. Tuż przed budką z lodami szybko zahamował i złapał mnie.

- Dwa razy czekoladowe poproszę – powiedział do kasjera a ten podał mu zamówienie. Chłopak zapłacił, po czym podał mi jedną porcję i odjechaliśmy powoli.

- Nie rób tak więcej… - powiedziałam, gdy trochę ochłonęłam.

- Nie lubisz czekoladowych? – spytał smutny.

- Nie o to chodzi głupolu… Nigdy więcej mnie tak nie strasz… Mogło nam się coś stać… - powiedziałam patrząc przed siebie, jednak czułam na sobie jego wzrok.

- Przepraszam – powiedział skruszony po czym zatrzymał się przede mną i mnie pocałował.

-Przeprosiny przyjęte – uśmiechnęłam się i tym razem ja go pocałowałam. Podjechaliśmy do pobliskiej ławki zajadając się lodami.

- Kiedy wychodzi ta reklama z Tobą? – zapytał nagle przerywając ciszę, która nie była krępująca. Wręcz przeciwnie. Czuliśmy się cudownie. Rzadko kiedy możemy sobie wyjść, gdzieś bez fanów i papprazzi. Zawsze ktoś z nami jest. Nie wiem jak się to Louis’owi udało ale póki co zatrzymały nas tylko dwie małe dziewczynki prosząc o zdjęcie z chłopakiem i autograf.

- Jutro, a co Cię tak wzięło nagle?

- Po prostu chcę się przygotować psychicznie, że moja dziewczyna będzie bardziej sławna ode mnie, i że zaczną się za nią  oglądać inni mężczyźni… No właśnie! Muszę zadzwonić do Paula, żeby Ci ochronę załatwił – powiedział i zaczął szukać telefonu.

- Ło ło ło! Zwolnij kowboju! Jaką ochronę? Po co? Dla mnie? Chyba żart! – zaczęłam się sprzeciwiać.

- Od jutra wchodzisz do show-biznesu, nie chcę, żeby coś Ci się stało. Będę spokojniejszy jeśli ktoś zawsze z Tobą będzie.

- Nie zgadzam się! Nie potrzebuje ochrony! Po co mi?! Jakiego show-biznesu? Przecież ja tylko występuję w głupiej reklamie! Proszę Cię nie przesadzaj – powiedziałam twardo i wtuliłam się w niego.

- Jeszcze wrócimy do tego tematu… - powiedział jakby do siebie. Już miałam odpowiedzieć, ale postanowiłam, że zostawimy tę rozmowę na kiedy indziej. Nie chcę psuć tego pięknego dnia.
Wyciągnął mnie gdzieś na obrzeża Londynu. Na szczęście przez całą drogę towarzyszyły nam ścieżki rowerowe i ani razu nie zatrzymała nas żadna fanka. 
- A co z twoją przyjaciółką? - zapytał gdy minęliśmy grupkę młodzieży. Wydawało mi się jakby czekał z tym pytaniem od rana.
- Ma problem - rzuciłam
- Zauważyłem po całonocnym szukaniu tej niewiasty. Co jej się stało? 
- Zbyt świeża sprawa bym Ci o niej mówiła, wybacz kotku - ucałowałam go w policzek.
- Rozumiem- przytaknął.- Wracamy? Moje nogi mają dość.

_________________________________________________

Kochani czytelnicy!
Wiemy, że ostatnio jakby to ująć... zawaliłyśmy w sprawie bloga... Przyczyna jest bardzo prosta... Nie mamy już zapasu rozdziałów więc piszemy na bierząco... Sprawy nie ułatwia nam nowo zaczęty rok szkolny. Obie jesteśmy w trzeciej klasie gimnazjum i przed nami testy. Bardzo chcemy dobrze na nich wypaść. Oprócz szkoły mamy też zajęcia poza lekcyjne. Czasami naprawdę ciężo jest nam o 22 coś napisać. Chcemy wam tylko powiedzieć, że staramy się jak możemy. Jedno jest pewne: nie zamierzamy przerywać pisania. Co to to nie! Nie poddamy się! Postaramy się poprawić. Bardzo przepraszamy jeśli kogoś zawiodłyśmy. Pamiętajcie, że was kochamy i jesteśmy tu dla was ♥

Całuję Hanikkk ♥

12 komentarzy:

  1. Chociaż rozdział super jestem na was obrażona za tak długie oczekiwanie ;* - Weronika

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział SU-PER! Warto było poczekać na tak wspaniały rozdział. Cała ta sytuacja z Miśką jest ciekawa, ale podejrzewam że to ma coś wspólnego z jej chłopakiem, który został w Polsce.
    I to jak Harry myśli: Pewnie Ljena gada z Miską XD rozwaliłyście tym system normalnie :D
    Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego :)
    A co do oczekiwania to przeprosiny przyjęte:) i miłej nauki życzę. No i oczywiście trzymam kciuki.

    Lalaith
    http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Strasznie mi się podoba! Warto było czekać tyle na niego! Ciekawe jaki problem ma Miśka, czyżby zakochała się w Harrym ale boi się co on na to? Harry zaś ma bardzo podobny problem tyle że wydaje mi się że nie chce na Miśke naciskać. Cóż mam nadzieje że nie długo rozwiążą te poblemy. lou jest troche za bardzo opiekuńczy w stosunku do swojej dziewczyna, aleto w pewnym sensie dobrze. Rozumiem was też mnie szkoła nie rozpieszcza a jestem w 2 klasie gimnazjum a to podobno (zgadzam się z tym powoli) najtrudniejsza klasa ale wy zaś macie ten egzamin. Życze wam powodzenia, pięknych świadectw i dobrych wyborów na przeszłość!
    Pozdrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też jestem z trzeciej.. :) wiem o czym mówicie, nie martwcie się jesteśmy z Wami!

    OdpowiedzUsuń
  5. "Co z Ciebie za kretyn Styles. Kurwa jej naprawdę mogło się coś stać a ja jak skończony idiota wyskakuje z tekstem ‘ A może poszła na spacer’. Kurwa. Dobra skup się. Myśl jak dziewczyna. Myśl stary to nie boli. Kurwa. Gdzie bym poszedł gdybym chciał być sam a nie znał bym miasta. Myśl, myśl, myśl…" ten kto to napisał jest moim bogiem... xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział nareszcie się docczekałam.Rozumiem was bo też jestem w trzeciej klasie i też czasem nie mam czasu dodawać rozdziałów.Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. kochane moje ślicznotki rozdział jak zwykle przepiękny prześliczny i w ogóle idealny
    KOCHAM WAS ~ MANIA <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam ! :)
    http://6years-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. super gdy tylko będziesz miała czas dodawajcie nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwieeelbiam wasz Bloog <3

    OdpowiedzUsuń
  11. ojeja... nie mogę się doczekać następnych.. :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział ! :D
    Uff, na szczęście Michalinie nic się nie stało :)
    Podejrzewam, że Patryk z nią zerwał...
    Na szczęście dziewczyna znalazła już kolejnego rycerza na białym koniu.
    Panie i Panowie, przed Wami Książe Harry ! ;D
    M.

    OdpowiedzUsuń