piątek, 10 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 40


Cały zespół udał się na górę do pokoju Lou. Stwierdziłam, że nie powinnam się mieszać, więc zostałam z panią Jay w salonie.
- Współczuję mu - mruknęła po chwili ciszy.
- Jest dorosły. To tylko rozmowa z przyjaciółmi. Na pewno da radę. Wszystko będzie dobrze - uśmiechnęłam się. - A jak się pani czuję?
- Lena... Miałaś do mnie nie pówić per pani. Mów mi Jay, dobrze?
- No dobrze...  To jak się pa... czujesz?
- Już dobrze. Nie wiem co ty mu nagadałaś, ale przeprosił mnie za sytuację przy śniadaniu. Nawet chciał zabrać do lekarza, sprawdzić, czy wszystko jest w porządku - zaśmiała się.
- Nic mu nie mówiłam - mruknęłam, chcąc postawić go w dobrym świetle przed jego własną mamą.
- Oj, Lena... Znam swoje dziecko na tyle, że jego ego by nie pozwoliło mu samemu z własnej woli iść i przeprosić. To nie była nasza pierwsza kłótnia i za pewne nie ostatnia. Zawsze ktoś mu musiał najpierw nagadać, żeby przeprosił.

**Oczami Louis'a**

- Gadaliśmy z Paulem - zaczął Li.
- I powiedział, że może Ci dać jeszcze jedną szansę, zważywszy na niską sprzedaż biletów na trasę i straty jakie odnieśliśmy po Twoim odejściu - dokończył Zayn.
- To jak? Wracasz? - spytał Niall.
- Nie - powiedziałem twardo.
- Nareszcie znowu razem! Tak się cieszę... czekaj, ty powiedziałeś 'nie'? - zgasił swój entuzjazm Irlandczyk.
- Nie będę współpracował z człowiekiem, który mówi mi, że marnuję czas ratując komuś życie. Dla niego liczą się tylko pieniądze, a są rzeczy ważniejsze - rodzina i przyjaciele.
- Chcesz wrócić? - rzucił Liam.
- Przecież wiecie, że tak.
- To może kurwa schowaj tą pieprzoną dumę i wracaj! - warknął Harry.
- A gdybyśmy zmienili menagera? - spytałem po chwili krępującej ciszy.
- Jezu Chryste! - jęknął Niall i opadł na kanapę.
- Myślisz, że to takie proste?
- Nie ma rzeczy niemożliwych... - mruknąłem.
- Paul to profesjonalista. Jest najlepszy w tej branży. Zwrócić też uwagę, że jak odejdzie Higgins to odejdą wszyscy ochroniarze. Jak chcesz możesz pogadać z nim o nowych warunkach, co? Przemyśl to - poklepał mnie po plecach Malik.
- Nie chce mieć z tym człowiekiem już nic wspólnego - warknąłem. Chłopaki popatrzyli po sobie ze zdziwienie. Nagle Horan wstał i podszedł bliżej mnie.
- Masz - podał mi batonika, co zdziwiło nie tylko mnie. - Zjedz snicersa. Głodny zaczynasz strasznie gwiazdorzyć - powiedział śmiertelnie poważnie, na co wszyscy buchnęliśmy śmiechem. Irlandczyk zawsze potrafił rozładować napiętą atmosferę.
- Dobra, teraz już serio - zaczął Hazz jak już opanowaliśmy naszą głupawkę. - Louis, Ty głupi cymbale z wielkim ego - zmroziłem go wzrokiem. - potrzebujemy Cię!
- Bez Ciebie One Direction nie istnieje - wtrącił Zayn na co wszyscy mu przytaknęli.
- Dobra pogadam z nim, ale nic nie obiecuję - odpuściłem i w tym momencie do pokoju weszła mama.
- Chłopcy zejdźcie na kolację. Później dokończycie.
 - Proszę nie robić sobie kłopotu. My będziemy już wracać do Londynu - powiedział Payne. Na co Niall posłał mu mordercze spojrzenie, a następnie zwrócił się do mojej rodzicielki.
- Ja ciociu chętnie skorzystam z zaproszenia - uśmiechnął się szeroko i już go nie było.
- Chodźcie, zjemy - ponowiłem zaproszenie. Ruszyliśmy do kuchni. Czekała na nas tam Lena, Fizzy, moja mama i oczywiście nasz głodomorek.

***

- Dogadaliście się jakoś? - zapytała Lena, gdy po skończonym posiłku usiedliśmy w salonie.
- Pogadam z Paulem - rzuciłem ciepło. Wszyscy automatycznie się uśmiechnęli.
- Szczerze mówiąc, to nie jestem pewien czy chce mieć w zespole cymbała z przerośniętym ego - dociął Harry. Rzuciłem się na niego.
- Coś ty powiedział? - zacząłem go podduszać. Po chwili chłopaki dołączyli do nas i wszyscy spadliśmy z sofy.
- Ej, panowie! - jęknęła dziewczyna.

**tydzień później**

- Cześć Paul - przywitałem się wchodząc do jego gabinetu.
- Cześć. Dobrze, że jesteś. Siadaj - wskazał na krzesło na przeciwko mnie. - Przejdę od razu do rzeczy. Wiem, że rozmawiałeś z chłopakami. Chcesz wrócić?
- A mógłbym?
- Powiem tak. Zdajesz sobie sprawę co sie dzieje? Bez Ciebie zbankrutujemy.
- Stawiam tylko jeden warunek.
-Hm? - mruknął unosząc brwi.
- Rodzina. Od zawsze była dla mnie najważniejsza i to się nie zmieni, dlatego jak, nie daj Boże, coś się stanie, będą mnie potrzebować jadę od razu. Stoi? - zastanowił się chwilę.
- Witaj z powrotem - uścisnęliśmy sobie dłonie. -  Chciałem Cię przeprosić za moja zachowanie - mruknął.
- Co? - niedowierzałem.
- Przepraszam - powiedział już głośniej. Uśmiechnąłem się do niego w odpowiedzi. - A jak tam Lena się czuję? Jak wam się układa?
- Dziękuję, dobrze.
- Wiesz, ostatnio wpadłem na taki pomysł. Za tydzień chciałbym zrobić taki 'koncert powitalny', że tak powiem. Wstęp wolny. Pierwszy raz wystąpiłbyś z chłopakami. Byłaby to taka niespodzianka dla fanów, co ty na to?
- Jak dla mnie bomba.
- Tylko Twój powrót ma być totalną niespodzianka. Nikt ma nic nie wiedzieć o tym, ok?
- Jasne - wstałem i pożegnaliśmy się. Otworzyłem drzwi, a zza nich wypadli Liam, Niall, Harry i Zayn. Spojrzałem na nich pytająco.
- Niee... Wcale was nie podsłuchiwaliśmy. Wydaje Ci się - mruknął blondyn podnosząc się z podłogi. Zaśmialiśmy się razem z Higgins'em.
- To co wróciłeś? - spytał Malik.
- Za tydzień nasz pierwszy koncert, panowie! - krzyknąłem uradowany i rzuciliśmy się sobie w objęcia.
- Ej, ja też chcę! - zbulwersował się Paul i po chwili razem z nami robił grupowego miśka. Muszę przyznać, że było to bardzo miłe. Znowu razem. Znowu niezniszczalni.


***Oczami Leny***


Czekamy właśnie, aż wybije 18.00 i rozpocznie się koncert. Chłopaki ustalają wejście Lou, a ja siedzę i czekam, aż skończą. Przyszły tłumy. Każdy znajdzie czas na darmowy koncert One Direction. Czytałam wczoraj na tt jakąś dyskusję fanów na temat tego koncertu. Ludzie zastanawiali się jak chłopaki wystąpią bez niego, kto zaśpiewa jego solówki itp. Nikt nie domyślił się niespodzianki.
Chłopaki przed chwilą skończyli. Lou dosiadł się do mnie i głaszcząc mnie po kolanie zaczął:
- Ale będzie fajnie! Cieszę i stresuję się jak przed pierwszym występem w X-Factor.
- Będzie dobrze. Przecież wiesz, że jesteś profesjonalistą - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Wyobrażę sobie, że śpiewam tylko dla Ciebie - zbliżył się by mnie pocałować. 
- Widzieliście jakie tłumy!? - wparowałam Miśka przeszkadzając nam. - I pomyśleć, że na trasie będzie z milion razy więcej. LOOOL! Rezygnuje! Stres mnie spali.
- Bredzisz - rzuciłam.
- I tak nikt nie zwróci na Ciebie uwagi- zaśmiał się Lou.
- Zamknij się zgredzie!- rzuciła
- Śmieje się przecież! - bronił się.
- Chłopaki wchodzicie! - rozporządził jakiś mężczyzna.
Automatycznie wstaliśmy. Zayn, Liam, Harry i Niall zaczęli wychodzić na scenę.
- Witajcie Directioners! Jak sie macie! - przywitał wszystkich Zayn. Odpowiedź była znana- pisk.
- Gotowi co wspólnej zabawy?-  rzucił Niall, na co odpowiedź padła taka sama.
- No to zaczynamy - dokończył Liam i puszczono OWOA.
Harry zaczął swoim tradycyjnym " 1...2...3.." wszyscy zaczęli tańczyć i śpiewać. Każdy wiedział że drugi refren to kwestia Lou. Bacznie obserwowałam zza kulis reakcję fanów na tym fragmencie. Muzykę wyciszono, a po chwili niepewności na scenę wbiegł uśmiechnięty Lou śpiewając swoje.
- Witajcie kochani! Serio myśleliście, że ci tutaj wytrzymają beze mnie? - rzucił, a w odpowiedzi jeszcze większy pisk niż gdy się pojawił. Dalej śpiewali do końca razem.


_______________________________
Hejjj ;)

I jak wam się podoba? One Direction nareszcie razem :D Zastanawia mnie dlaczego tak mało komentarzy ;c z ankiety wynika, że czyta opowiadanie około 50 osób o.O, a komentarzy jest tylko 6-10 ;c zrobicie nam miłą niespodziankę?
Jak myślicie co będzie się działo dalej? ;D

Całuję, Hanikk ♥

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle zniewalająco ! Jesteście super ♥
    Styles'owa ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooziu ,mialam dreszcze jak czytalam ten
    (a to mi sie zadko zdarza) ; p
    Roozdzial zaskakujacy i trzymajacy w napieciu ! Oby tak dalej , tak trzymac !; 3
    Wybaczcie , ze wczesniej nie zawsze komentowalam ...obiecuje poprawe ! ;**** ~ louis' owa S.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział ! :D I pełny humoru ^^
    Haha, te wielkie ego Lou, skąd ja to znam ? ;3
    I reklama snickersa - moja ulubiona xD
    Kto jak kto, ale Horan potrafi rozluźnić sytuację ^^
    Szczerze to nie spodziewałam się, że tak szybko do sb wrócą.
    A przynajmniej liczyłam na jakąś zadymę z Pulem.
    Na szczęście sobie to odpuściłyście i wszystko jest znowu OK :D
    Ogrooomnie się cieszę z takiego obrotu spraw ^^
    A końcówka - po prostu mistrzostwo ;3
    Wielkie wejście Louis'a i oficjalne zejście się zespołu :D
    Faktycznie komentuje was bardzo mało osób...
    To nie fair, bo wasze opowiadanie jest świetne ;)
    Ludzie, spinać dupy i brać mi się tu do komentowania ! ;3
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahha snickers - pozdrowienia z podłogi ^^
    śliczny rozdział kochane :** / Mania^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial,ale wyjechalyscies tym snickers'em

    OdpowiedzUsuń